Walt Whitman – Głos deszczu
Z pewną taką nieśmiałością
A ty kim jesteś? powiedziałem do
delikatnych kropel,
Które, co dziwne, odpowiedziały, co
tłumaczę:
Jestem poematem ziemi – powiedział głos
deszczu –
Od wieków niewyczuwalnie wznoszę się z
ziemi i bezdennego morza
W górę do nieba, skąd bezkształtny i
całkiem odmienny, lecz wciąż ten sam
Schodzę by obmyć spieczone drobiny, warstwy
pyłu pokrywające glob
I wszystko, co beze mnie było tylko
nasieniem utajonym, nienarodzonym.
I wciąż dniem i nocą przywracam życie swemu
źródłu, oczyszczam je i upiększam.
(Bo pieśń płynąca z miejsca swych narodzin,
wędrując po spełnieniu
Powraca z miłością – dbasz, czy nie dbasz o
to.)
Oryginał:
THE VOICE OF THE RAIN
And who art thou? said I to the
soft-falling shower,
Which, strange to tell, gave me an answer,
as here translated:
I am the Poem of Earth, said the voice of
the rain,
Eternal I rise impalpable out of the land
and the bottomless sea,
Upward to heaven, whence, vaguely form'd,
altogether changed, and yet the same,
I descend to lave the drouths, atomies,
dust-layers of the globe,
And all that in them without me were seeds
only, latent, unborn;
And forever, by day and night, I give back
life to my own origin, and make pure and
beautify it;
(For song, issuing from its birth-place,
after fulfilment, wandering,
Reck'd or unreck'd. duly with love
returns.)
Niepewnie się czuję tłumacząc białe wiersze, ale zostałem sprowokowany przez Kornela Passera („Do Walta Whitmana”).
Komentarze (16)
Przepięknie.
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie!
Nie znam języka angielskiego, Walta Whitmana czytnęłam
kiedyś w liceum, ale... jest poezja w Twoim
przekładzie, jest piękny wiersz...:-)
Pozdrawiam ciepło :-)
Czytam z uznaniem, ale argumenty podane w komentarzu
tylko częściowo mnie przekonują. Uwagi:
1. pytanie w liczbie pojedynczej do kropel w liczbie
mnogiej - nie gra, a nie ma takiej nieścisłości w
oryginale;
2. dla pierwszego wersu istnieje rozwiązanie pośrednie
pomiędzy formą współczesną a archaizmem;
3. "powiedziałem - odpowiedziały - powiedział" to
nagromadzenie, którego można uniknąć.
Gdybym zabierała się za ten fragment, abstrahując od
innych znanych mi jego przekładów, być może ROBOCZO
otworzyłabym tak:
"A tyś kim jest? rzekłem do przelotnego deszczu,
Który, ku memu zdziwieniu, odparł, co tłumaczę:
Jestem poematem ziemi – powiedział głos kropel (...)"
Dalsze uwagi sobie podaruję, bo i tak czytałam z
przyjemnością :) Tłumaczenie oddaje ducha Whitmana i
jako takie jest cenne. Pozdrawiam serdecznie :)
ładny przekład Michale
Podoba mi się przekład, dobrze, że
przybliżasz nam tego Poetę,
Michale. Pozdrawiam wieczornie.
W sprawie tłumaczenia nie mam kompetencji, by się
wypowiedzieć, ale wiersz w Twoim przekładzie jest
piękny.
Pozdrawiam Michale :)
Dzięki. Bardzo mi się podoba i wiersz i przekład
zachowujący swoiste "dostojeństwo" tekstu Whitmana.
Rozumiem również uwagi odautorskie poniżej. Z kolei
moje uwagi do tłumaczenia Dickinson dotyczyły
konkretnej sprawy używania wielkich liter przez Emily,
co raczej jest możliwe do zastosowania w języku
polskim bez uszczerbku dla urody i znaczenia tekstu.
Dzięki, Sokole Oko!
Dołączam do czytelników wdzięcznych za przekład tak
pięknego wiersza.
Miłego poniedziałku Michale:)
Pozdrawiam z uznaniem Michale :)
Przy tych tłumaczeniach mam okazję pouczyć się
Angielskiego. Nie mam szans by tak opanować, by móc
swoje wiersze tłumaczyć na angielski, by moje wnuki
małe angliki mogły przeczytać babcine wiersze.
Trudno jest dosłownie przetłumaczyć, tym bardziej
wiersz. Dlatego z wielkim uznaniem - wiersz pięknie
płynie. Pozdrawiam Michale.
Przeczytałem wczorajszy wpis Kornela Passera pod
przekładem Emily Dickinson. Dlatego postanowiłem
uprzedzić ewentualne zarzuty i pokazać nieco kłopotów
przy przekładaniu. Jako ilustrację tych kłopotów dam
pierwszy wers. "And who art thou? said I to the
soft-falling shower". Who art thou? - to druga osoba
liczby pojedynczej. W angielszczyźnie zanikła
(zastąpiona przez drugą osobę liczby mnogiej) na długo
przed XIX wiekiem, kiedy żył Whitman. Przetrwała
jedynie w tekstach religijnych. A zatem może lepsze
byłoby tu archaizujące tłumaczenie "A tyś kto zacz?"?
said I (a nie I said) - to szyk zdania pytający, tak
jakby WW sam nie był pewien, czy rozmawiał z deszczem.
ponieważ w języku polskim trudniej zasygnalizować
pytanie szykiem zdania - zastanawiałem się, czy po
słowie powiedziałem nie dać "(?)". No i soft-falling
shower - czyli tłumacząc dosłownie "łagodnie spadający
prysznic". Nie bardzo pasuje do dość uroczystego tonu,
jaki bym osiągnął pytając deszczu "ktoś zacz?".
Oczywiście każdą moją decyzję, jako tłumacza, można w
sposób uzasadniony podważyć. I dlatego wciąż powstają
nowe przekłady utworów już raz przełożonych.
Też nie znam angielskiego, przy wnuczce łykam
pojedyncze słówka...ale twoj przekład o deszczu
nietuzinkowy...pozdrawiam Michale.
nie znam angielskiego, ale wiersz (przekład) piękny.