Wrzask
Szczury żrą moje nędzne ciało
ich ogony wiją się wśród ścierwa
puste ślepia błyszczą w cieniu latarni
a ja nie poczuję nigdy ukojenia
Wyprute żyły porozdzierane wrzaskiem
zapętlone niczym sznur na szyji
moze dlatego czuję się jak Judasz
sprzedałem wszystko co było dla mnie
ważne
W rynsztoku uczuć nie mogę zebrać myśli
kolejna gnida znów wdziera się pod skórę
Za każdym razem gdy chcę otworzyć oczy
promienie słońca zadają mi ból
Obdarty z wiary straciłem sens istnienia
wiem, że nie znajdę tu tego czego szukam
co noc kładę się spać z nadzieją, że cofnę
czas
Lecz dla mnie nie ma już żadnej
nadzieji...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.