Współczesna Eurydyka
Dla chłopców, uchylam rąbek tajemnicy natury kobiecej...
Płocha jak łania przed tobą umyka
I taka przez chwilę szalona
Czułych twych strun stale dotyka
Śmieje się , i znów rozkosznie kona
Oczy swe wypełnia śmiechem
We włosach wicher ukrywa
Policzka swe maluje grzechem
Pokusy -prychaniem zbywa
Ciałem jest z tobą czasem
Duch błądzi po trudnych ścieżkach
Pomysłów ma stale masę
Chce z tobą troszeczkę pomieszkać
Nudzisz się przy niej nie będziesz
Ledwie nadążyć możesz
Walczysz, aż serce zdobędziesz
Niestety, za chwilę już gorzej…
Za żadne skarby, nie osaczona
Bo oczekuje zapewnień
Twierdzi, że tylko jako twa żona
Czułaby się lekko i pewnie
Nie chce być twą panienką...
Ta sama już twa Eurydyka
Za chwilę burzę wiosenną
W twojej sypialni rozpęta
Odtąd i sztormy i słońca
Na przemian ci poprzeplata
Będzie cię kochać bez końca
Zabierze na koniec świata!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.