Wszystko mogę
Wolałbym piłki gdzieś na stadionie,
Podawać nawet tym mało znanym.
Niźli zarywać od pracy dłonie,
I być w tej pracy wciąż opieprzanym.
Mogę pastować buty narciarzom,
Getry prasować choćby juniorom.
Ale powracać po pracy z twarzą,
Niż mieć od pracy twarz ciągle chorą.
Będę golfistom podawać kije,
Tyczki tyczkarzom nosił radośnie.
Taka do pracy niechęć mną żyje,
Taka do pracy niechęć mi rośnie.
Wiem, że spisane wyżej czynności,
Też wymagają dużego taktu.
Lecz do obecnej brak mi miłości,
Pracy rzecz jasna - trzymam się faktu.
Dlatego snuję te dyscypliny,
W których pokażę, na co mnie stać.
Praca nie musi oznaczać winy,
Tą trzeba zawsze jak swoją brać.
Komentarze (1)
A najlepiej to byłoby
kochać ,mieć do pracy rządze
i w dodatku bez żenady
zarabiać jeszcze pieniądze.
Pozdrawiam serdecznie