Wybudzony ze snu
Mocno świeciło słońce gdy na nie
spojrzałem,
wokół był jednak świat, którego nie
widziałem.
Pytał raz mędrzec czy widzisz te drzewa?
Gdy staniesz między nimi słyszysz co twa
dusza śpiewa.
Lecz ja ich nie widziałem...
Pytał to znowu czy słyszysz ptaków
śpiew?
Gdy zabrzmi ta melodia wyrzucisz z siebie
gniew.
Lecz ja ich nie słyszałem...
I znów zapytał czy czujesz ten wiatr?
Lecz ja nie czułem czy uczucia ktoś mi
skradł?
Zgasło słońce ujrzałem tylko cień....
Odezwał się głos mędrca;czemu nie widzisz w
dzień?
Noc Twą przyjaciółką, tu wśród cieni
drzew
tłumisz swe uczucia, tak naprawdę nie ma
cię.
I boisz się zasnąć bo bardzo dobrze
wiesz,
że słońce kocha świat i obudzi się.
Lecz Ty śpisz w dzień, a może tak naprawdę
nie ma cię?
Więc gdzie jesteś zapytał mędrzec oczekując
odpowiedzi.
Lecz zastał tylko ciszę..
Poczekali obaj całą noc, wyszło słońce,
rozjaśniał mrok.
Nagle mędrzec ujrzał coś pięknego...
Stanąłem tuż za nim, nie widziałem
wcześniej tego
Wcześniej patrząc na to czułem coś
obcego.
Jednak teraz widziałem, i to ja mędrca o
drzewa spytałem.
Ten skinął głową i powiedział ochoczo,
w końcu dojrzałeś to co było ciemną
nocą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.