Zaduszki
Za oknem wicher ściąga z drzewa liście,
po szybach płyną bure strużki nieba.
Noc dzień pożera i wokół wciąż mgliście.
Komin leniwym, czarnym dymem ziewa.
Od rana słychać kawek narzekanie,
że łamie w kościach i wokół wciąż mokro.
Aż do wieczora leją kra-kra żalem,
by w końcu przysnąć, w głębię ciszy
wsiąknąć.
Listopad blisko. Czas zadumy nadszedł.
Płomień z kominka liże nasze myśli.
Zbłąkane dusze z czyśćca idą na mszę,
po krztę modlitwy, byśmy chwilę zmilkli.
Komentarze (75)
Nastał czas zadumy. Ładnie :)
Wielka Niedźwiedzico,
cokolwiek to znaczy, dzięki za poczytanie.
Pozdrawiam :-)
No, no...
Oksani,
dzięki za poczytanie i komentarz.
Pozdrawiam :-)
Melancholijny i jakże dojmujący w przekazie,
szczególnie w ostatnich dwóch wersach.
Pozdrawiam Mariuszu:-)
BALUNA,
tylko (aż) tyle możemy dla Nich zrobić.
Dzięki za poczytanie.
Pozdrawiam :-)
Julio Pol,
dzięki za poczytanie i komentarz.
Pozdrawiam :-)
Bo nasza modlitwa za dusze zmarłych może wiele
zdziałać u Pana...Pozdrawiam.
Piękny,zadumany,spokojny,pozdr:)
Skoruso,
piękne dzięki za poczytanie.
Pozdrawiam :-)
AMOR1988,
dzięki za poczytanie.
Pozdrawiam.
Loka,
widzę, że wsłuchałaś się w treść strofek.
Pozdrawiam :-)
Grusz-elo,
lepiej nie używać słowa "piękny" gdyż za drugim,
trzecim czytaniem może się okazać tylko taki-sobie ;-)
Dzięki za miłą wizytę i komentarz.
Pozdrawiam :-)
...piękny refleksyjny wiersz...pozdrawiam
Ślicznie napisane