zagapiciel
przychodził w piątki bo piątki wypadały
czasem
trzynastego siadał obok wybujałego fikusa
wciągał
tabakę i patrzył w karnisz może to go
uspokajało
firanki falowały w objęciach z frędzlami
ciepłe powietrze zawsze tak na nich działa
a on siedział i patrzył odpalając papierosa
dym szczypał po oczach powietrze prawie
zastygło
kilka razy jadł placki ziemniaczane nie
lubię placków
chyba dobrze o tym wiedział kupował je w
barze
na wynos przesadzał z sosem pieczarka
spadła mu na ziemię
nie pofatygował się żeby ją podnieść
przyszła wiosna
firankę targał wiatr wpadający przez
otwarte okno
przyszedł i tym razem zrobił przeciąg
skrzydło okna
szarpnęło firankę spadł karnisz nie miał na
co patrzeć
zobaczyłem go ostatni raz nie zdążył
wejść
w najbliższym czasie możliwe poprawki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.