Zakurzone skrzypce
Dla wszystkich tłumiących to co w nas najlepsze...
Wyjąłem skrzypce zakurzone
Zagrałem na nich nutę
Były jakby obrażone...
Napięta struna drgnęła niezrażona
Moim odwiecznym beztalenciem
Wydając dźwięk pokuty...
Ostatnim świadkiem była Ona
Gdy im zagrałem hymn marszruty
Wówczas odeszły me marzenia
Skupione w owych strunach...
Dźwięki przestały być bajeczne
Poczułem się ukłuty
Przez złotą różdżkę nienawiści
Niewiernej mej miłości...
Zabiłem w sobie beztalencie
Wyzbyłem się głupoty...
Nie kocham już...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.