Zatrzymaj się, obejrzyj…
Wybacz mi, wybacz. Czy mi wybaczysz? TWOJE
USTA… Twoje, cudowne usta…
Chciałbym.. Chciałbym, tak, chciałbym, lecz
cóż mógłbym chcieć?
Wiesz o tym dobrze jak i ja…
Ale, czy chcesz? Albowiem nie chcę pisać
zbyt oczywiście, albowiem wiem…
Powiedz mi, wiesz? Czy wiesz?
To prawda, nie znam cię. Nie znam. Ale czy
mnie znasz? Powiedz mi szczerze
jak bardzo, jak bardzo mam cię jeszcze
znać, poznać, dopoznać, abyś…
Nakrzycz na mnie,
nazwymyślaj…
Uderz w twarz…
Kocham cię…
Tak po prostu, zwyczajnie…
Pocałuj.
Pocałuj i już nie odrywaj zmyślnych ust…
Nie. Nie odrywaj, tylko przywrzyj do samej
głębi poznania.
Do samej głębi, tej najgłębszej z tych
najgłębszych doznań…
Twoje usta…
… te twoje wilgotne usta…
Czy wiesz ile bym dał, abym mógł ich
dotknąć, musnąć i poczuć muśnięciem swoich
warg?
Czy wiesz?
Powiedz mi, czy wiesz?
Staram się dojrzeć,
wypatrzeć, dopatrzeć głębię twoich źrenic,
poprzez czerń…
Poprzez,
poprzez…
… poprzez…
Jest tyle tego: „poprzez”.
Kocham cię…
Wybacz zakochanemu mężczyźnie,
po prostu wybacz.
Wybaczysz?
Ja nie chciałem.
Chciałem tylko namalować
twoje spojrzenie,
twoje usta i oczy…
Chciałem tylko…
Wiem, nie wolno mi, ale chociaż poprzez
ekran monitora,
poprzez skaczące piksele, które wysypują
się zewsząd,
wysypują się z opuszczonych kątów
samotności, poprzez piksele mżącej
szarością ciszy
Chciałbym, tak, chciałbym, ale nie mogę,
ponieważ nie mam życia, nie mam…
Wiesz, pracuję na popołudnia, na te
cholerne popołudnia…
Bo nie mam życia, kiedy nie mam ciebie…
Więc pozostaje mi jedynie obraz twojej
twarzy,
obraz twoich ust i okrytych czernią oczu,
okrytych, jakby nieprzeniknioną czernią
mieniącego się kosmosu…
I twoje włosy…
Ten zapach
twoich włosów…
Więc, jedynie…
— cóż mogę, jedynie?
Zanurzyć się w milczeniu twojego oddechu, w
milczeniu niewypowiedzianych słów.
Do kogóż mogłyby być one skierowane? Do
kogóż?
Czy mam znowu iść, pomiędzy spękane mury
opuszczonego miasta?
Powiedz…
Powiedz to, patrząc mi prosto w oczy…
Mów…
Za tobą szelest wiatru, szelest
rozchwianych gałęzi, dębów, kasztanów,
ścieżki milczącego
ogrodu…
Słoneczne prześwity…
I woń kwiatów
przejmująca,
mdląca, natchniona…
Za tobą ogród pełen tęsknoty i
oczekiwania.
Za tobą,
za tobą…
… cóż właśnie za tobą?
Stań na chwilę,
zatrzymaj się, obejrzyj…
Za tobą
niebo
błękitne…
… za tobą miłość…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-07-08)
https://www.youtube.com/watch?v=R2AMYAQDOwY
Komentarze (3)
Wiersz o poznaniu. Pozdrawiam
Pięknie!
I kusząco...
Pozdrawiam serdecznie
Interesujący wiersz.
Jest nad czym się zatrzymać.