Złota zapalniczka
Gdy kiedyś zapalić papierosa ktoś
zapragnął
Ręką sięgnąć wystarczyło
Niezawodna jak zawsze
Jeden staroświecki zgrzyt kamienia
A iskra wskrzeszona od niechcenia
Z benzyny oparami na starym knocie
Ogniste brewerie wyczyniała
I ten dotyk historii z dziada pradziada
W zaklętym tajemnicy grawerunku
Na który już nikt uwagi nie zwraca
Stoi niepewnie wśród niepotrzebnych
pamiątek
Zaskoczonych nowoczesnością i blichtru
tandetą
Kiedyś dumnie złotem wypolerowana
Dziś zawstydzona patynowymi wybroczynami
Kurzem pokryta pierś dumnie wypina po
ordery
Historia świadkiem każdej bohaterskiej
opowieści
Rozglądając się wokół zainteresowania
oczekuje
W dobie piezoelektrycznych jednorazówek
Które gazowymi płomieniami wyżej
strzelają
Lecz w swym krótkim plastikowym życiu
Antenatowi kroku nigdy nie dotrzymają
Zmienił się nasz świat
Zmieniły oczekiwania
Co kiedyś było wartością samą w sobie
Dziś próżno by szukać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.