W gorach...
Ide ku niebu po sciezce do gory-
juz jestem na szczycie-juz chmury!
Dotykam je reka,poglaszcze,przytule,
wiatr mnie kolysze-cos szepce mi
czule...
Slonce tak wielkie,tak bliskie,gorace,
tak strasznie ogromne-i ptaki lecace
patrza ciekawie jak ide do nieba;
moja jak ptakow-isc wyzej potrzeba..
Podemna swiat nagle stal sie tak maly,
daleki i cichy i cudnie wspanialy!
I stoje na szczycie i patrze dokola
-cos cicho mi krzyczy,cos cicho mi
wola...
kukulka,kwiat czy drzewa w zachwycie
radosc istnienia osnuwaja mgielka...
wtapiam sie cala w piekno to skrycie,
jakbym nie soba byla,a sosny igielka,
jakbym rozumiala mowe bialej chmury,
ktora przyszla do mnie,jak ja do niej-w
gory
jakbym chciala objac skrzydlem
orla-przestrzen...
orle-ptaku-na swe skrzydla wez mnie!
Jak tu pieknie...cicho,czysto...
nieskalane brudem uroczysko-
wszystkie ludzkie dole i niedole
pozostaly tam daleko -w dole...
Pozostane jeszcze tutaj chwilke,
cala soba sie uciszam...milkne...
tylko oczy chlona piekno dookola
tak wspaniale,ze znow przyjde,gdy
zawola...
znowu wejde na szczyt pieknej gory,
ktora szczytem piesci biale chmury...
znowu pojde droga blizej slonca
-isc tak moge,patrzec moge, i zachwycac
moge sie bez konca...!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.