Robun
Wypieczony w naleśnikach z dżemem - Robun.
Wypłynąłem z tych krwawo-gęstych korytarzy,
pachnąc świeżym ciastem,
smażonym do przytomności.
Powoli się budziłem.
Olejowe kaptury wystrzeliwały chorał o
narodzinach w kuchence.
Stworzyciel przypalał mi naskórek, miałem
już ciało,
obdarzono mnię duszą z lepkiej truskawkowej
krwi.
I tak doprawionego połknął Jaldabaoth .
Poczułem bunt,
zagrożony ciasnotą żołądka, ze strawionymi
sasiadami.
Zacząłem wzrastać jako ochłap.
Stanąłem w gardle.
Szpieguje archontów w smażalni.
Wielu ich na gastronomicznej pleromie.
Jestem Robunem.
Nie połykam niedosmażonego, a podgryzam.
Komentarze (1)
Hmm, ciekawy wiersz. Podoba mi się :) Pozdrawiam
cieplutko :):)