Any idea?
Dziś wybrałam tego w oparach whisky
co powróci jako syn marnotrawny
Lecz nie z mafijnej krwi, kołyski
Żądam od gitar chrzęstu strun
piórom szeleścić, koszuli opadać
aż się spocą w pamiętniku noty
i skóra jak kawy kaskada
(z mlekiem, bez cukru
a i tak słodka, że głowa mała)
Jakoś sprawiasz, że szemram po nocach
dlatego że mruczą koty, ja z nimi
natomiast oklepana wena, całkiem goła
Wciąż widzi w Twoim ciele anioła
Kombinuję, wiem, na konszachty z Diabłem
idę
Byleby w piekle Twój Płomień wściekał
się
Komentarze (1)
szczerze przyznam, iż nie mam pomysłu na to, o czym
tutaj piszesz, ale jest w tym wierszu coś, co
przyciąga