Bal myśli człowieczych
O porze przedziwnej,
Dla samego czasu naiwnej,
W miejscu niewiadomym, niebywałym,
Okiem ludzkim nieokiełznanym,
Spotkały się myśli człowiecze,
Psikus w tłumie wszystkich gniecie,
Pycha -piękna dama, z zadartym nosem,
Z nadmierną pewnością i wyniosłym
głosem,
Atakować Skromność zaczęła,
Że niby ta...- że ona się nadęła,
A cóż bidulka - skromna Panna zrobić
miała,
Spuściła wzrok - koniec rozmowie dała.
W drugim kącie sali,
Dwa upory się spotkały,
A to była draka - kocioł horrendalny,
Różne zdania - konflikt niewyobrażalny,
Upór 1 oświadczył wszem i wobec pewnym
głosem,
Że dzisiaj w południe pod złotym siana
stosem,
Miłość Zwątpienie dopadło,
Że nieby na nich jakieś uczuie spadło,
I tutaj szumy, gwary nastały,
Tutaj Panowie, Panie swój głos oddały,
Namiętna awanutra,
Poleciały damą z kapeluszy pióra,
-To nie prawda - nie możliwe!
-Gadanie ckliwe.
-Na litość wszystkich, przecież tego zrobić
nie mogła Panna Wiara!
-Jaka Panna? Przecież ona brzydka i do tego
stara!
Tak też myślał Upór 2, że wiekową Wiarą
zwątpienie się nie zaineteresowało,
Że jego przyrodni braciszek - nudy nie
zniósł - ot to - co się stało,
I wymyślił jakieś bzdury,
Żeby monotonności uniknąć tury,
Wtedy rzecz niebywała się zdarzyła,
Sama... Panna czy też Pani Wiara raczyć się
pojawiła,
I tutaj wszystkimi myślami targnęła,
I policzka na zmianę to bledły to znów
czerwieniały,
Bo jakże by inaczej - jej słowa upust
prawdzie dały,
-Tak! Zwątpienie to mój kochanek!Czy to
dziwne?
Czy to naprawde z mojej strony perfidne?
Wybiegli wszyscy z sali,
Za Wiarą - która gdzieś uciekła-
pognali,
I Pycha i Skromność,
Dobroć, Ułomność,
Nawet Nienawiść i Żal,
Nawet ten ostani nie czuł boleści
opuszczając bal,
Wszyscy w płaczu i lamencie
Dziwne- Upory padły w obięcie,
Wkońcu znaleźli Wiarę - a gdzież ona
była?
Łamiąc paznokcia na drzewie się ukryła.
A szukali zawzięcie - bo jednogłośnie
stwierdzili , że są rodziną,
Że życie jednego bez drugiego najwyżej
byłoby godziną.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.