Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Baudelaire by Google cz. 10

Tłumaczenie wiersza Charlesa Baudelaire, nie poetyckie a dokładne, słowo w słowo. Na dole tłumaczenie poetyckie Jana Opęchowskiego

DO RUDOWŁOSEJ ŻEBRACZKI


Biała dziewczyna z rudymi włosami,
Której suknia przez dziury
Pokazuje jej ubóstwo
I piękno,

Dla mnie, marnego poety,
Twe chore, młode ciało,
Pełne piegów,
Ma swą słodycz.

Nosisz się bardziej szarmancko
Swoje ciężkie chodaki.
Niż królowa romansu
Jej aksamitne koturny

Zamiast zbyt krótkiego łachmana,
Wspaniała suknia dworska
Z hałaśliwymi i długimi plisami
Na piętach;

Zamiast pończoch z dziurami,
Dla oczu łobuzów
Na nodze złoty sztylet
Zabłyśnie ponownie;

Niech rozwiązane węzły
Ujawniają dla naszych grzechów
Twoje dwie piękne piersi, promienne
Jak oczy;

Niech twe ramiona błagają,
By cię rozebrać
I gonią buntowniczymi ciosami
Figlarne palce,

Perły najczystszej wody,
Sonety mistrza Belleau
Przez twych galantów w żelazach
Nieustannie oferowane,

Zastęp rymopisów
Poświęcając ci swe pierwociny
I kontemplując twój but
Pod schodami,

Wielu paziów zakochanych w przypadku
Wielu Lordów i wielu Ronsardów
Szpiegowałby dla rozrywki
Twą zimną klitkę!

Liczyłabyś w swych łożach
Więcej pocałunków niż lilii
I podporządkowała pod swoje prawa
Więcej niż jednego Valois!

- A jednak idziesz żebrać
Jakieś stare resztki leżące
Na progu jakiegoś Véfour
Na skrzyżowaniu;

Idziesz spoglądając tam gdzie
Klejnoty za dwadzieścia dziewięć sous
Których nie mogę, och! wybacz!
Dać ci w prezencie.

Idź więc, nie mając innych ozdób,
Perfum, pereł, diamentów,
Niż twoja skromna nagość,
O moja piękna!

LXXXVIII

À UNE MENDIANTE ROUSSE


Blanche fille aux cheveux roux,
Dont la robe par ses trous
Laisse voir la pauvreté
Et la beauté,

Pour moi, poëte chétif,
Ton jeune corps maladif,
Plein de taches de rousseur,
A sa douceur.

Tu portes plus galamment
Qu’une reine de roman
Ses cothurnes de velours
Tes sabots lourds.

Au lieu d’un haillon trop court,
Qu’un superbe habit de cour
Traîne à plis bruyants et longs
Sur tes talons;

En place de bas troués,
Que pour les yeux des roués
Sur ta jambe un poignard d’or
Reluise encor;

Que des nœuds mal attachés
Dévoilent pour nos péchés
Tes deux beaux seins, radieux
Comme des yeux;

Que pour te déshabiller
Tes bras se fassent prier
Et chassent à coups mutins
Les doigts lutins,

Perles de la plus belle eau,
Sonnets de maître Belleau
Par tes galants mis aux fers
Sans cesse offerts,

Valetaille de rimeurs
Te dédiant leurs primeurs
Et contemplant ton soulier
Sous l’escalier,

Maint page épris du hasard,
Maint seigneur et maint Ronsard
Épieraient pour le déduit
Ton frais réduit!

Tu compterais dans tes lits
Plus de baisers que de lis
Et rangerais sous tes lois
Plus d’un Valois!

— Cependant tu vas gueusant
Quelque vieux débris gisant
Au seuil de quelque Véfour
De carrefour;

Tu vas lorgnant en dessous
Des bijoux de vingt-neuf sous
Dont je ne puis, oh! pardon!
Te faire don.

Va donc, sans autre ornement,
Parfum, perles, diamant,
Que ta maigre nudité,
Ô ma beauté!


LXXXVIII
Do rudej żebraczki

Rude dziewczę z twarzą białą,
W twej sukience dziur niemało
Świadczy jasno o twym głodzie
I urodzie.

Dla mnie (jam poeta lichy)
Ma twa postać próżna pychy,
Co plam tyle piegów liczy
Czar słodyczy.

Gdzież w powieści tak królowe
Noszą ciżmy atłasowe,
Jak ty pięknie, z wdziękiem takim
Twe chodaki?

Zmień łachmany kuse twoje
Na wspaniałe dworskie stroje,
Tren u sukni się mieniącej
Szeleszczący;

Zrzuć dziurawe twe pończochy,
Niechaj rój dworaków płochy
Widzi cię w przepychu całym
Z puginałem;

Niech przez suknię niedopiętą
Będzie grzechu nam ponętą
Promiennych jak oczy twoje
Piersi dwoje;

By opadła z nich zasłona,
Niech się proszą twe ramiona,
Ale pędź w przekornej walce
Chciwe palce;

Najczystszej wody perłami
Mistrza Belleau sonetami
Niech cię sławi rój kochanków
Bez ustanku,

Wierszopisów niech gromada
Twory swe ci w hołdzie składa,
Zachwycając nóżką oczy
Gdzieś z uboczy.

Moc paziów żądnych hazardu,
Możnych panów i Ronsardów
Śledziłoby wśród ochoty
Twe obroty!

Liczyłabyś w twej książęcej
Łożnicy niż lilii więcej
Pocałunków niejednego
Walezego!

- A przecież żebraczym chlebem
Żyjesz, śpiąc pod gołym niebem,
Tam, kędy Vefourów progi,
Rozstaj drogi.

Ślesz tajemnie wzrok tęsknoty,
Gdzie groszowe lśnią klejnoty,
Których ci - przebacz! - na drogę
Dać nie mogę.

A więc idź bez ornamentów
Z woni, pereł, diamentów
Oprócz biednej twej nagości,
Ma piękności!

tłum. Jan Opęchowski

autor

Wars

Dodano: 2023-10-29 08:51:31
Ten wiersz przeczytano 1242 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Wolny Klimat Melancholijny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

sturecki sturecki

Na tłumaczeniach się nie znam. Doceniam tylko trud.
(+)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »