W brzasku dnia.
zakonczenie hotelowej sagi...
Gdy blady swit wciskal sie w posciel
i na nasz bezwstyd swiatlem blysnelo
ukolysales resztki snu we mnie
lecz do dzis mysle, to byla niemilosc.
Amorek taki bez nocnej werwy
na pozegnanie cisnal nam strzala,
ale nie trafil ten biedak marny,
widocznie bylo czegos za malo.
A Eros? Jakis odmienny z rana
jakby mu miesni w ciele ubylo,
nieogolony, bez blasku w oczach
i usmiechniety tak dziwnie niemilo.
Wiec zarzucilam na siebie laszki,
na pozegnanie szepnelam czesc
juz nie pytajcie o adres kochani,
mimo, ze mozna tu dobrze zjesc.
Co potem? No pomysl milutki miechu...
Masz przeciez swoja przesliczna Hanie,
a ty Beatko - sroczko rozkoszna
zostaw to byle jakie spotkanie.
My czesto nie wiemy, co sami mamy
i ciagle zadni, co rusz nowych wrazen
wciaz niespokojni, niedoceniani
zbyt wielka dusza szukamy marzen.
czy dalej pisac? np...szary dzien i powroty ...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.