Drzewa runęły na mnie
Drzewa runęły na mnie
drzewa runęły z wysoka
twarz osłoniwszy niezdarnie
wsparłem wzrok na obłokach
Gałęzie przykryły me ręce
liście przykryły me nogi
wicher się śmiał na zakrecie
piaszczystej polnej drogi
leżałem prawie bez ruchu
lezałem niemal bez tchnienia
wichura nawiała duchów
które ukryły sie w cieniach
samotność znalazłem pod drzwem
moj oddech cicho sie krzątał
i drzewo stało sie niebem
które wiatr z nieba wyplątał
i całkiem juz nie pamiętam
kiedy umarłem naprawdę
czy było to rzeczywiste
czy tylko wirtualne
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.