Jawna prowokacja
szalony
wówczas powstaje zamieszanie
czy stanie
czy nie stanie?
mu w końcu serce po kolejnej
kawie
nie przespanej nocy
pamięciowym wspomnieniu
litanii wszystkich świętych
i nie koniecznie
otępiałych
niepojętych
nieobjętych
rąk w cieniu...
złorzonych do modlitwy
czasami w cierpieniu
cmentarza
sakralnego ołtarza
nikogo - chociaż chcę
obrażam
obnażam intencję celebry
większej tej celebry
głębi
celebrowanej co dzień
w modzie, zgodzie
nie zgodzie.
Nad rzeką wylaną
czasami i w wieczór
i rano
czasami według uznania
upamiętnienia
cierpienia po rozstaniu
zawsze w jego pamięci
Ona -
celebra się święci
celebracji swojego zbawienia
radosnego jak zawsze
uniesienia
w zabawie
Komentarze (2)
Tak. Ten styl to jawna prowokacja - i coś dla takiego
jak ja. Trochę wycudowany... ale ma sens (czasem,
proponowałbym, trochę jaśniej; dopracować metafory)
Ale... ale ironia mi się podoba. Niestety to styl,
który tu nie cieszy się zbytnio powodzeniem, ale...
ale proszę dalej pisać. Jak natrafię (w tej masie
nadsyłanych...) - z chęcią przeczytam. Powodzenia
ważne, by nie zapomnieć...