Kielich wspomnień
Mariuszowi, mojemu przyjacielowi z dzieciństwa, który dotąd jest przy mnie i wiem, że zawsze będzie.
Kiedy zmierzch zapala na niebie fajerwerki
świateł, moje myśli spacerują po ogrodach
niedostępnych ludzkim oczom. Przestrzeń
wokół wypełnia nieokreślony miraż kolorów.
Niebo rozgrzane złotem opada świetlistym
welonem na ziemię i układa mozaiki z barw i
cieni, rysuje kształty. Jest dotykiem,
iskierką życia w martwym krajobrazie.
Wieczór odchodzi w noc szumem liści, cichym
bzyczeniem owadów, płynnym ruchem fal.
Odchodzi tajemnicą w oczekiwaniu na jutro,
które może się stanie, a może będzie tylko
niespełnionym marzeniem....
Kielich, który trzymam w dłoniach jest
przeznaczony dla Ciebie. Wypełniony po
brzegi czeka na swój czas, który nigdy nie
nadejdzie.
Kiedy spoglądam w głąb naczynia, mogę
zobaczyć w nim niebo czyste, bez skazy.
Kiedy pochylam głowę, słyszę szum oddechów,
fragmenty rozmów i te chwile wypełnione
ciszą, gdzie słowa były zbyteczne. Kiedy
się nad nim zamyślam, mogę przywołać
obrazy, te niezapomniane, bez których
życie...cóż.... czy byłoby coś warte?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.