Lalki
Krążą nade mną niczym sępy,
czy one swego życia nie mają?
w moje swe palce wtykają,
brudzą moje myśli.
Jak jeden wielki kleks
atramentem moje życie kreślą,
wiarę w dobro przysłaniają
serce w czarnym winie maczają,
w coraz bardziej koszmarne
i męczoce moje życie zamieniając
tym samym gestem z nie jednego człowieka
wielki wrak z niego pozostawiając.
Zdeptać, zniszczyć-
myśl ich przewodnia
na żadne COŚ uwagi nie zwracajac
czynią to co w danej chwili robić mają.
Kiedyś i Ciebie wkońcu przechwycą
one tylko czychają,
na to własnie liczą.
sieć już swoją rozwiają
na ofiare taką jak Ty czekają
czują Twe gorzkie łzy,
widzą smutnawe oczy
ramiona kruche, nieogrzane
przez żadnego przyjaciele nie przytulane
w postaci dobra się Tobie objawią
Twe źrenice omamią
jeżeli się załamiesz
do końca życia role pocieszania
one odgrywać w Twoim życiu będą,
dasz się zlapać w pułapke
to do końca życia bedziesz cierpiał w
klatce.
One uczyć nie posiadają
siebie juz dawno w zło pozamieniajac
teraz tylko na ofiary wyczekując
drewniane marionetki bezduszne
niszczą każde życie ludzkie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.