Lato w mimozach
Burza za burzą idzie wciąż na dobre,
a chmury płyną, ciężkie jak z ołowiu.
Wrzosy w fiolety sierpień z lekka oblekł,
i rankiem pasma mgieł rozciągnął od pól.
Najstarszy bocian zwołał już na łące
sejmik, by podróż dokładnie uzgodnić.
I wnet klekotów słychać istny koncert:
„Czas już na odlot, gdy ranek tak chłodny”.
A w moim sadzie jabłoń się rumieni.
Kto ją zapylił, sama tego nie wie.
Coś napomyka o majowej chemii
a o hulace mówi, że jest zbiegiem!.
Już blisko jesień, sierpień właśnie zaczął
drogę bocianom przecierać za morza.
A ja wciąż widzę lato w twoich oczach,
zamknięte czule w jesiennych mimozach.
Komentarze (95)
Przyroda i miłość. Piękne połączenie.
Pozdrawiam.
wers z seniorem bocianów chyba bym poprawiała - nie
bardzo
ale całosciowo - śliczności!!!
Lato w jesiennych mimozach
sentymentalnie już woła.
Pięknie Mariuszu /a nie oblókł ?/
Pozdrawiam
Miłość i przyroda pięknie połączone w wierszu.