A mogłem umysł swój pobrudzić
Kiedyś się trochę obawiałem,
Narkotykami umysł brudzić.
Może, dlatego pozostałem,
Pośród rozsądnych jeszcze ludzi.
Kuszono mnie na wszelkie strony,
Widząc słabości skromnej duszy.
Ale nie byłem tak szalony,
By na spotkanie zła wyruszyć.
Też nie ciągnęła mnie przygoda,
Która umysłem zechce rządzić.
Zawsze mi było życia szkoda,
Oraz że łatwo wówczas zbłądzić.
Dziękuję dzisiaj opatrzności,
Co mnie usilnie wciąż pilnuje.
Mam teraz w sobie moc miłości,
I taką siłę przekazuję.
Że jestem pośród mądrych ludzi,
Grono przyjaciół mnie otacza.
A mogłem umysł swój pobrudzić,
Komu bym później miał wybaczać…
Komentarze (3)
Mało jest ludzi, którzy bez zażenowania patrzą w
lustro.
Podziwiam.
Piękne myśli, piękne strofy, aż chce się
czytać....miło było wpaść...a czemuż ja mistrza nie
goszczę u siebie, nie zapomniałam pierwszych
wskazówek, dziś są owoce...zapraszam...pozdrawiam
serdecznie, miłego dnia, +
Myślę, że to starsze pokolenie jest jeszcze w miarę
czyste, wolne od "pobrudzeń"- wierz na czsie