na niby
dostałam w prezencie
szczeście
ale mój głupi sąsiad
los
ograbił mnie z każdej odrobiny
euforii...
zostało tylko
ciepło
a potem
długo
długo
nic
i tęsknię…
choć nie powinnam
pogubiłam się w oczekiwaniach
zbyt dużo niezaspokojonych potrzeb
tkwi we mnie...
zbyt dużo złudnych pragnień
bycia zaopiekowaną...
szukam wyjścia
i nie widzę drzwi…
a okna daleko nad ziemią…
sięgam po coś
co jest wysoko...
tylko czy aby nie spadnę?
budzę się rano
i znów z przekonaniem
że żyję
na niby...
Komentarze (2)
intryguje rozczłonkowanie wiersza, które buduje
napięcie, pozdrawiam
Skoro w sferze marzeń..."na niby" - tak jak tytuł
sugeruje...OK!