(Nie)smaczne zapasy
Zamarynowałam, w słoju, twoje dłonie.
Stoi na balkonie.
Ukisiłam wargi,
będą doprawdy
w grudniu jak znalazł.
Oczy spirytusem zalałam,
wysokoprocentowym
- nalewka na chłody
stycznia i lutego.
Szkoda, że serca twojego,
nie dało się zakonserwować.
Musiałam skonsumować,
póki świeże.
Wiadomo, serce
zepsute, na nic by się zdało.
Mam miłość całą
w wekach.
Gotuję się na zimę, na wolnym ogniu czekam.
autor
DoroteK
Dodano: 2018-10-12 07:57:22
Ten wiersz przeczytano 4933 razy
Oddanych głosów: 72
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (69)
Oryginalny pomysł i przekaz.
Pozdrawiam Dorotko paa :)
Gratuluję pomysłu i świetnego wiersza o metaforach już
nie wspomnę tylko pozazdroszczę ...
Pozdrawiam serdecznie Dorotko :)
gratuluję pomysłu -ciekawie :)
pozdrawiam serdecznie :)
Nieszablonowo o miłości,
w fascynującym tekście wiersza.
Bardzo czytelny przekaz miłosnego
zawodu wobec braku serca, które
niestety nie uległo konserwacji.
Jestem pod wrażeniem siły przekazu.
Serdecznie pozdrawiam Dorotku.
Takich weków się nie spodziewałem.
Pychota.
Pozdrawiam!
Witaj Dorotko:)
tak na zimowe chłodne dni jak znalazł:)
Tylko oczy w spirytusie? Będą pijane jak zając:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Cześć Doroto! Ale smaka narobiłaś - na te ludzkie
weki:)) Podoba mi się takie "mięsne i konsumpcyjne"
podejście, potraktowanie tematu. Chętnie spożyłabym
teraz te przetwory i popiła nalewką w Twoim
wykonaniu:)
Ostatni wers rozgryzam, przygryzam...chyba nie
rozumiem, w odniesieniu do tekstu. "Gotuję się"?, może
"przygotowuję się...". Wybacz moją ciasnotę
myślową:)Ale ja bym coś z tym wersem zmieniła...Robiąc
te wszystkie pyszności przygotowujesz się (postać
wiersza) na zimę. Żeby mieć z czego żyć, czerpać... A
-gotuję się- czyli siebie też wkładasz do gara? Może
gotuję bez się...Eh, zadałaś zagwozdkę:))
Ja też się gotuję do zimy:słoje z marynatą, powidla i
soki - dla mnie i dla przyjaciół... - będę rozdawał
od serca.- a wiersz - bardzodoby. pierwsze wersety
-nazwijmy dosłownie: trupistyczne. wersety końcowe -
jakby z szukaniem ciepla... (- potrzebne dla ogrzania
krwioobiegu) - ale to tylko ciepło kuchenki węglowej
czy elektrycznej. Przyjdzie czas, ze i peelkę
znajdziemy i skonsumujemy ze sloików. Pośba Dorotku:
jak poetka - nie dopuść do tego. Zachowajmy przecież
wiarę w moć sprawczą i ożywiającą poezji.
Sereczności:)
No, no naprawdę szpetny wiersz. Przypomina mi trochę
nurt turpistyczny z Różewiczem, Przybosiem i
Grochowiakiem na czele i z podczepionym przaśnym
Ernestem Bryllem, Andrzejem Bursą, Jarosławem Markiem
Rymkiewiczem, ale ciekawie i twórczo eksploatujesz
przede wszystkim wymiar społeczno-egzystencjalny
partnerstw. Pozdrawiam serdecznie...
Dobre zapasy na wsze czasy.
Pozdrawiam Dorotko :-)
Witaj,
oto nadzwyczajne wydarzenie
na Beju kanibalizmu narodzenie...
Z pozrowieniami.
:) pozdrawiam i głos zostawiam :) +++
Oby gdzieś powietrze nie podeszło:)
ale pomysł fajny:)
To są zapasy
na trudne czasy
Pozdrawiam DoroteK
Witaj Dorotko. Orginalnie o konserwacji uczuć, ale
myślę, że te szczere, prawdziwe nie psują sie z
upływem czasu. Jakby nie było, Wiersz oryginalny.
Moc serdeczności Dorotko.