Opuszkiem podpierasz...
Oddechu płaty rozkładam Tobie na dłoni
Przemykam, papilarnych linii korytarzem
Spod paznokci dłubię ziarenka owych dni
Fundamenty zamków, splecionych marzeń
W przesmyku drzwi płoną rozbłyski źrenic
Po obliczach mknie nostalgia naszych
ścian
Wśród ogni niemych, w bezdechu toniemy
Okręty stawiamy ze rdzawych rusztowań
zdań
Gdy płyniesz we mgle, tutaj, do brzegu
warg
Opuszkiem podpierasz wszechświata sens
Umyka mi gdzieś przedwieczna mozaika kar
A barwy nabiera, potocznie bezpański
gest...
Komentarze (1)
ładnie, taka nieco pogrbiona liryka; tylko tak myślę -
chyba wyjątek od zasady jest "ze rdzawych", bo mimo
dwóch spółgłosek, to jednak lepiej brzmi "z
rdzawych".