Pocałunkami rzęs
Kiedy zachodzi słońce nad głową
A księżyc się do życia nie budzi
Kiedy ja przestaję uśmiechać się
I znów jestem samotna wśród ludzi
Gdy życie już nie zaskakuje mnie
A ja łatwo poddałam się jemu
I gdy truskawki nie smakują już
Jak smakowały one rok temu
To miłości mi brak, miłości co
Nadaje sens i rozświetla drogę
Daje wskazówki, gdzie dalej mam iść
Zabija smutek, łzy, żal, trwogę
To przecież dla niej chce się oddech
brać
Do najdalszych gwiazd sięgać rękoma
A cały ten zamęt przez jedną twarz
Twoją twarz, oczy, usta, ramiona
Niewiarygodnym, ile Twe oczy
Mogą dać mocy, siły i wiary
Oczom, które przez wszystkie, wspólne
dni
Bezbronnie w nie się wpatrywały
Które pocałunkami rzęs cicho
Twoje powieki obie pieściły
Które z obrazem Twoich usteczek
Zasypiają i budzą się Miły!
I kiedy jesteś przy mnie Kochany
Srebrny księżyc co wieczór się budzi
Lecz gdy Twej dłoni nie ma przy mojej
Znów, znów samotna jestem wśród ludzi
…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.