Z podróży
Ujrzałam Go na tle tęczy
Ręce zanurzał w zieleni
wznosząc je ku górze
Opuszczona głowa
zwisała między żółcią a pomarańczem
W czerwieni tonął Jego brzuch
A nogi
jedna na drugiej
spoczywały w fioletach
Stworzył tęczę
byśmy patrząc na zmurszałe drewno krzyża
przeżyli Jego śmierć
raz jeszcze
Komentarze (1)
wiersz bardzo dobry...Krzyż nigdy nie zmurszeje...a
mękę przeżywamy każdego dnia ...jeśli wierzymy...+