proroctwa Edith
młodo została(z)matką
nie była ładna
(nie)pomagały ojcowe sukienki
zza Odry
dawały chwilowe ciepło
zaś w chałupie ledwo
koniec z końcem
a trzeba było co rok bielić
pierwszy prorok
zaraz z wiosny
(trzeba bielić chałupę)
psy podniosły alarm
kołysała
biodrami chętnym
nieraz bolały ją zęby
od słodyczy
mdliło szczególnie rano
a gdy odchodzili
bolał ją brzuch
z tęsknoty
i znów trzeba było bielić
a ona kołysała
Komentarze (64)
Ironiczny?
Dla mnie, to smutny wiersz.
Miłego dnia.
Dla mnie to piękny wiersz o kobiecie, która szukała
miłości i ciepła najlepiej jak umiała. :( Może nikt
jej nie nauczył zasad...
Pozdrawiam :)
Twój wiersz przypomniał mi taka historię: widząc kilka
dziewczynek w domu, gość pyta jak mają na imię?
Marysia. Wszystkie? Tak? To jak je wołasz? Po
nazwisku.
Myślę, że jednak sukienki pomagały. Nawet jeśli jej
nie upiększyły, to wsparły duchowo. Bo wszystkie
sukienki, które (z myślą o takich, jak ona?) tworzysz
mają niepowtarzalny charakter.