przeklinam cię!
upita samotnością
otwieram zeschnięte rany
by napawać się bólem
odżywającym w każdej komórce
zmęczonego ciała
chcesz zajrzeć w moją
duszę lecz nie masz prawa
mnie dotykać
z odległości możesz przyglądać się
cierpieniu które sama sobie
zadaję czerpiąc z tego
niesamowitą siłę
mówisz że oszalałam
tak zwariowałam do tego stopnia
że nie odróżniam
rzeczywistości od złudzenia
ale to ty byłeś nauczycielem
wyciągasz rękę by pomóc
jednak skaleczona duma każe
splunąć w twarz odrzucając litość
nie chcę!
więc się odsuwasz
by przeczekać w cieniu kilka
chwil po których znowu sie pojawisz
i odbierzesz radość
przeklinam cię potworze nieczysty!
o pomstę wołając do piekła
byś nie dręczył zranionego serca
nigdy więcej!
a ranom pozwolił odpocząć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.