SAMOTNOŚĆ NOCĄ ...
Po bezkresnych falach oceanu,
dziwny obiekt dryfuje,
hen daleko od portu,
tylko gwiazdy nad głową migocą,
opuszczony żeglarz
żalu do nikogo nie czuje,
pogrążony w zadumie,
jakby wspominał coś nocą.
Ze smutkiem w oczach wraca
do czasów, które dawno minęły,
wspominając załogę,
kiedyś mu wierność obiecywała,
rzucone na wiatr obietnice
diabli niestety już wzięli,
balując beztrosko, gdzieś
hen daleko na brzegu została.
Od dość dawna tak dryfuje
nasz samotnik, wśród poszumu fal,
lekko zadziwiony, bo wszystko
jest zbyt mocno niepojęte,
wciąż tylko utraconej wiary
do bardzo bliskich ludzi żal,
odtąd sterując swoim życiem
sam dowodzi tym okrętem...
Komentarze (94)
skazany sam na siebie
pozdrawiam Norbercie:)
bywa... jak świat stary, tak stale się to zdarza.
Piękny wiersz acz smutny.
Miłej soboty Dziadku Norbercie :)
o jak żeglarsko :) pozdrawiam :)