Sara - rozdział III i IV
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie jak również pięknie dziękuję, za miłe komentarze:)
Kochani - Co prawda postanowiłam już nie
dodawać następnych rozdziałów (część z Was
uznała, że drugi rozdział kończy to
opowiadanie - choć nie wiem, skąd takie
przypuszczenie), ale jest też spora grupa,
Która wręcz czeka na ciąg dalszy. To
opowiadanie napisałam dwa lata temu, a
składa się dokładnie z dwudziestu
rozdziałów. Tak przy okazji - przepraszam,
że mój tekst nie zawiera dialogów, ale jak
na razie nie bardzo mi to wychodzi. Tym
razem, zamieściłam dwa rozdziały za jednym
zamachem (z uwagi na niedosyt).
Rozdział III
Kiedy dziewczyna ocknęła się z emocji,
które niemalże zawładnęły jej całe ciało i
duszę, przywitała się serdecznie i cichutko
łkając podążyła do pobliskiej studni, aby
napić się wody i zwilżyć po podróży
nieświeżą już twarz. Było późne popołudnie,
a słońce wciąż jeszcze świeciło pięknym
blaskiem zza śnieżnobiałego obłoczka,
przesuwającego się po jasnobłękitnym
niebie. Sara szczęśliwa wręcz cała w
euforii, zastanawiała się nad tym, co ją tu
czeka – miała nadzieję, że tylko same dobre
rzeczy. Gdy tak stała pogrążona w myślach z
ociekającą po policzkach wodą, matka
Sebastiana podeszła do niej i z cudownym
uśmiechem na twarzy, zaprosiła do domu.
Dziewczyna odpowiedziała również uśmiechem
i podążyła za przyszłą teściową. Sebastian
wraz z ojcem wnieśli bagaże i zniknęli za
szklanymi drzwiami. Dom był piękny i duży a
przy tym i gustownie urządzony, co bardzo
przypadło Sarze do gustu. Czuła się
wspaniale, a przede wszystkim bardzo
bezpiecznie, czego już dawno nie doznała.
Sebastian zaproponował odpoczynek w
szykownym i wygodnym fotelu, a jego matka
zaprosiła do późnego obiadu, który zaraz
miała podać. W miłej atmosferze zasiedli do
posiłku, który dla dziewczyny był wręcz
królewski – ostatnio, raczej przymierała
głodem. Jedząc same pyszności, ukradkiem
łykała łzy, które same spływały po
policzkach, ale które były oznaką
niepojętego szczęścia, jakie spotkało
biedną i pokrzywdzoną przez los dziewczynę.
Nie mogła uwierzyć w to, co jej się
przydarzyło. Jadła szybko i zachłannie, co
wszyscy zauważyli i każdy z nich wyciągnął
ten sam wniosek. Bardzo było im żal tej
sympatycznej, choć nie do końca pięknej
dziewczyny, ale na pewno miłej. Sebastian
przyglądał się jej z wielką uwagą i czuł,
że powoli zakochuje się w niej a i ona już
czuła to samo. Mijały dni i tygodnie, a
przyszli państwo młodzi żyli w zgodzie i w
miłości, co dla Sary było wielkim
szczęściem - nigdy nie zaznała, czegoś tak
pięknego. Po raz pierwszy w życiu miała
prawdziwy dom, poczucie bezpieczeństwa i
kogoś, na kim mogła polegać.
Rozdział IV
Minęło pół roku jak Sara zamieszkała u
swojego chłopaka i jego cudownych rodziców.
Zbliżał się termin ślubu i wesela.
Przygotowania do tejże uroczystości były
już zapięte na ostatni guzik, a przyszli
państwo młodzi zakochani i bardzo
szczęśliwi. Od przysłowiowego „Tak”,
dzieliło ich zaledwie kilka dni. Ponieważ
Sebastian miał liczną rodzinę z przewagą
osób starszych, uzgodnili z ojcem że po
większość z nich pojadą osobiście i
przywiozą na miejsce. Pożyczyli od sąsiadów
duży samochód (coś w rodzaju minibusa) i
nazajutrz wczesnym rankiem wyruszyli w
drogę. W domu została tylko Sara, jej
przyszła teściowa i paru gości, którzy już
przybyli na wesele. Był piątek przed
południem, słonko pięknie świeciło i nic
nie zwiastowało, że pogoda może ulec
pogorszeniu. Wszyscy zgromadzeni byli
radośni, atmosfera ciepła i rodzinna, tylko
Sara odczuwała pewien niepokój, sama nie
wiedząc dlaczego. Ponieważ czas
nieubłaganie szybko mijał a ślub miał się
odbyć nazajutrz, dziewczyna pomagała w
ostatnich już przygotowaniach. Ze względu
na to, iż dom był bardzo duży uzgodnili, że
wesele odbędzie się w jego pięknym wnętrzu,
a konkretnie w okazałym salonie. Sara czuła
się wspaniale ale i trochę nieswojo,
ponieważ na przyjęciu dla niej tak ważnym,
nie miało być nikogo z jej rodziny. Rodzice
już dawno umarli a z siostrą, która była
jej jedyną krewną nie miała kontaktu.
Zbliżał się wieczór a zarazem czas powrotu
przyszłego teścia i narzeczonego, wraz z
zaproszonymi gośćmi. Sara korzystając z
wolnej chwili a także z sytuacji że
Sebastian jeszcze nie dojechał, postanowiła
ostatni raz przed ceremonią, zmierzyć
ślubną suknię. Gdy tak stała przed lustrem,
przyglądając się sobie w tej prześlicznej
kreacji, usłyszała pisk opon - właśnie
nadjechał minibus. Nawet przez myśl jej nie
przeszło, że Sebastian chcąc zrobić jej
niespodziankę, przywiózł jeszcze kogoś,
kogo zupełnie nie spodziewała się. Tak
szybko wpadli do pokoju, że dziewczyna nie
zdążyła zdjąć ślubnej sukienki. Kiedy
otworzyły się drzwi, Sara ujrzała swoją
młodszą siostrę, którą ledwo poznała –
bardzo dawno nie widziały się. Nie
wiedziała biedna, jak ma się zachować.
Zaskoczyli ją w sukience, której pan młody
przed ślubem oglądać nie powinien.
Zastanawiał ją też fakt, skąd Sebastian
wiedział gdzie ma szukać owej siostry. Niby
cieszyła się, ale zaskoczenie a wręcz
przerażenie, wzięło górę. Dotąd czuła się
tak dobrze i tak bezpiecznie, ale od tej
chwili wszystko budziło jej niepokój.
Zdenerwowana podeszła do siostry aby się
przywitać, ale ta nie była dla niej miła.
Speszona tą sytuacją, podeszła do
Sebastiana i pocałowała go w policzek, a
następnie przeprosiła za sukienkę.
Narzeczony uśmiechnął się i również
pocałował ją, mówiąc przy tym coś do ucha.
To coś, choć powiedział szeptem, zabrzmiało
jak – kocham cię. Ponieważ była już późna
godzina, gospodarze rozlokowali
przyjezdnych gości i wszyscy udali się na
spoczynek. Sara nie zmrużyła oka. Całą noc
rozmyślała nad tym, skąd jej narzeczony
wiedział gdzie szukać siostry. Tak na dobrą
sprawę, nawet ona sama nie miała pojęcia,
gdzie siostra ostatnio przebywała. Nie
dawało jej to spokoju. Przewracała się z
boku na bok i modliła o rychły świt. Gdy
tak leżała bez ruchu, usłyszała nagle kroki
które wiodły w głąb przedpokoju.
Zaniepokojona wstała i zajrzała cichutko
przez maleńką szczelinę, w uchylonych nieco
drzwiach. Było tam dość ciemno, ale słychać
było szepty. Okazało się, że to rodzice
Sebastiana już wstali i zaczęli pomału
znosić stoły i krzesła do salonu. Była
godzina piąta rano.
Komentarze (25)
Coraz bardziej zaciekawia:) Wciągnęła mnie Twoja
piękna opowieść,..
daje plus i czytam dalej:)
Bardzo wciągająca historia Sary i jej życia...czytam
dalej...
:-) jak fajnie, że są kolejne rozdziały, aż 20, nie
ukrywam, że kocham czytać książki i czym dłuższe,
najlepiej w wielu tomach, tym lepiej. A tutaj akcja
się zagęszcza i robi się coraz ciekawiej :-) myślę, że
powinno być "minibusa" i "paru gości" :-)
Czytam Twoja prozę ,wciągnęła mnie.
Chyba zamieścisz wszystkie rozdziały?
Szkoda tylko,że ta piękna bajka
wkrótce się skończy,a zacznie się życie:)
Chyba,że jestem niepoprawną pesymistką?
Pozdrawiam i czekam na c.d.n...
Isia 05 - pięknie ale wrócę do czytania wszystkich
części w spokoju teraz mamy sezon urlopowy nad morzem-
brak czasu:-)
pozdrawiam
Witaj Irenko!
Czekam na nową opowieść ...
uroczego popołudnia kwiatuszku:)
Dzięki ślicznie za odwiedziny.
Isiu
Jeszcze kilka stron, i będzie
tom...., ciekawie...
tak!
Pozdrawiam w ukłonie!
Nie stracisz.Ściskam. Czekam na kolejne części.Buziole
- duuuużo buzoioli.
Niech stracę - już, ha, ha. Dziękuję i pozdrawiam:)
Isiu, jest super. Jeszcze śnieżnobiały i jasnobłękitny
i będzie bardzo super.
Paa.
tak wcześnie wstali widać kochają prace ..tym bardziej
.. że zbliżała się ta piękna chwila ..
myślę że będzie cd..
Magdusiu - jeśli chodzi o przecinki, coś tam
poprawiłam. Nie do końca jednak z Tobą się zgadzam,
ale niech tam, ha, ha. Reszta zaś zostanie po mojemu,
bo chyba nie jest najgorzej (jako takie rozeznanie,
też posiadam). A zatem dziękuję i serdecznie
pozdrawiam:)
Bardzo wciągające opowiadanie Isiu Zobaczymy co będzie
w dalszych rozdziałach Pozdrawiam Serdecznie
Witaj Isiu.
Opowiadanie jest tak urzekające, że aż się prosi o
dalsze cześć. Szkoda tylko, że życie w realu pisze
smutniejsze scenariusze.
Ściskam i pozdrawiam paa