Sens istnienia
Moją duszę przepełnia strach
jego czarne oczy tkwią głęboko
Zimno przeszywa me ciało
...mam dreszcze
Ból wędruje aż do kości
...czy żyję jeszcze?
Spokój nie przychodzi
cierpienie wnika na zawsze
Brakuje mi sił...ducha...wiary
targają mną mroczne koszmary
Będę szczęśliwa,gdy skończą się męki
szukam pomocnej ręki
...czy ktoś mi ją poda?
Chcę wierzyć i przeżyć
W bólu istnienia...w bezsensie życia ...szukam celu
Komentarze (1)
Smutny jest Twój wiersz. Wyciągam w Twoją stronę
pomocną dłoń. To niewiele ale to wszystko co mogę
zrobić. Być. Wysłuchać. Porozmawiać. Pomilczeć razem z
Tobą.