Strona 2007
Zegar dwunastym wybiciem
przerzucił tom życia mego,
karta w swej bieli tak czysta,
ale doprawdy cóż z tego...
Wnet upstrzą ją czarne kleksy
mych smutków i niepowodzeń,
śmierci pluszowych maskotek,
kamiennych upiorów narodzeń,
znów ją zabazgrzę znakami
choroby mej duszy straconej
i wszystko rozmyję łzami
nim zegar odwróci znów stronę...
Jak radość w sobie rozbudzić
ze zmiany dat świętowania,
gdy wprawdzie wciąż kartka nowa,
lecz powieść ciągle ta sama...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.