Teza
Teza
Zelówki myśli zdarte, pamięć rzeczy
dawnych
zanikła lub wyblakła jak na słońcu
kolor.
Umysł lekko się żarzy, rozum wpełzł do
gawry,
odleżyny na plecach dokuczają, bolą.
...........................................
.....
Dzieci wciąż są zajęte pogonią za złudą,
status dziennie pobiera swój trybut w
godzinach.
Przychód z handlu na giełdzie wspaniale się
udał,
lecz sumienie potomstwu ciążyć nie
zaczyna.
Nie widziały już matki przez miesiące
cztery,
ale płacą solidnie należne ekspensy.
Wciąga je znów na nowo obowiązków
kierat,
sznur łączący z rodzicem z czasem coraz
cieńszy.
Dom „spokojnej” starości jest miejscem
zesłania,
ten, kto rolę wypełnił, już nie jest
potrzebny.
Taką tezę przed wami do dyskusji
stawiam.
Może lepiej być samym, nie mieć żadnych
krewnych?
Komentarze (231)
Smutna prawda. Coraz więcej jest takich rodzin, gdzie
stary rodzic to przeszkoda w życiu, karierze,
wygodzie. Lepiej uspokoić sumienie, oddając staruszków
"w dobre ręce".
Na szczęście u mnie tak nie jest i mam nadzieję, że
nie będzie...
Pozdrawiam serdecznie :)
Sławku, dziękuję za życzenia. Ja również życzę
wspaniałych Świąt, zdrowych i pogodnych.
Sławku serdecznie dziękuję za życzenia świąteczne
przyjmij moje życzenia dla Ciebie i Twoich bliskich
Sławomirze serdecznie dziękuję za życzenia. Tobie i
Twoim bliskim życzę również wspaniałych, spokojnych
świąt.
Serdeczne pozdrowienia z Kassel.
...punkt widzenia - od punktu siedzenia
miłego dnia...
Co myślę?
Myślę, że twoja "Teza" w dużej mierze zależy od mojego
założenia.
Zakładając, że uda nam się wychować dzieci mądrze z
dużą dozą empatii do rodziców, to czy to będzie dom
rodzinny, czy dom spokojnej starości, nie zabraknie
ciepła.
Ale trzeba pamiętać, że więź między nami a naszymi
dziećmi zależy również od nas.
Pobytu w domu spokojnej starości nie trzeba traktować
jak zesłanie.
Dziś mamy taki czas, że dzieci pracują od świtu do
nocy, a stary człowiek wymaga nieco więcej
zainteresowania niż małe dziecko.
To kiedy oni mają mieć na to czas?
Mają swoje życie, nadające rygor dzielenia czasu od
godz. do godz.
Taki system obecnego świata.
A teraz dalej, jeśli nie uda nam się wychować dzieci
tak jak my byśmy chcieli, ale biorąc pod uwagę ich
postrzeganie świata!, to "święty Boże nie pomoże",
ciepła nie będzie nigdzie, ani w domu rodzinnym, ani w
domu starców. Tak uważam, a więc zacznijmy przemyśleń
na ten temat od lat naszej młodości.
Czy potrafiliśmy nauczyć nasze dzieci miłości do
rodziców?
Sławku,piszesz wiersze mądre, masz w nich wiele do
przekazania, intrygujesz. Zawsze czytam je z
zainteresowaniem i ten także do takich należy.
Rozgadałam się, że ho, ho!
Ale to wina twojej twórczości.....niestety.
Pozdrawiam serdecznie.
Jednym słowem , starość się Bogu nie udała , ale czy
żyć bez rodziny byłoby łatwe ? Człowiek jest życia
ciągle niepewny , ciągle ma obawy jak go przeżyje ,a
szczególnie starość kiedy planów na przyszłość już nie
ma , a zdrowie całkiem mu nie dopisuje . Dom starców
jest chyba najgorszym oczekiwaniem na kończące się
życie , ale czy czasami nie lepszym niż bycie przy
najbliższych .
Dobry temat Sławku poruszyłeś .
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę :)
Wiersz daje do myślenia. Pozdrawiam serdecznie.
Rodzice oddają dzieciom wszystko, ale dzieci cieniutko
dla nich puszczają swoje niteczki dobroci. Przykro,
ale prawdziwie. Ja utrzymywałam siostrę kalekę przez
32 lata, ojca 8 lat, bez jednego grosza, bo kiedyś w
Polsce nie było opieki społecznej, ani żadnej innej
pomocy. Ojciec nie widział na starość, a siostra po
Haine Medinie., a ja musiałam na nich pracować,
utrzymywać, swoje dzieci chować i uczyć się. Teraz
kasiorę dzieci zgarną i dziadulka za bary i do do
Domu Starców.
dzieci, ludzie zapomnieli że: "błogosławiony ten dom,
gdzie poczesne miejsce znajdzie starzec, lub kaleka"
Zapomnieli. Pozdrawiam Sławku.
Witaj Sławku.
Wiersz, zatrzymuje, jest refleksyjny.Starość, bywa
przykra, jeśli oddaje się swoich najbliższych, do
“domu starości”, czują się niepotrzebni, porzuceni, a
w tych domach starości, też różnie traktowani.
Dobrze, wiarygodnie, przedstawiony temat
Pozdrawiam serdecznie, Sławku.:
Smutne ale prawdziwe. Pozrawiam
Sorry za literówki, kraju, nie kraku, rzecz jasna:)
Poza tym msz wiersz dobry, w treści i formie, treść
istotna, może dotyczyć każdego z nas...
Forma też ok, hejka:)
...bo kiedyś było - bardziej normalnie, dziś
wielopokoleniowe domy to rzadkość... było łatwiej
dzieci dopilnować i dziadków dopatrzeć... w mojej
rodzinie (bliższej i dalszej) nie praktykuje się
oddawania rodziców do domu starców - mam nadzieję, że
tak zostanie - pozdrawiam :)
Smutna teza, niestety w dzisijszych czasach bardzo
realna, dzieci zabiegane, często nie mają czasu an
zajęcie się schorowanymi i leicwymi rodzicami, oby
zdrowie im dopisywało, bo domy starości nie są fajnym
miejscem, choćby i była w nich najlepsza opieka, brak
w nich rodzinnego ciepła, co prawda bywa i tak, iż
dzieci nie chcą się rodzicami zająć, nawet gdy ten
czas mają, a poza tym na dom spokojnej starości nie
każdy może sobie finansowo pozwolić, w każdym razie a
naszym kraku nie są one na każdy portfel, średnio
opłaty wynoszą ok 4 tyś miesięcznie, bywają i większe,
a opieka bywa różna, nie zawsze pracują tam ludzie
którzy są tam z tzw powołania...
Ważny temat poruszasz Sławku, pozdrawiam przed snem,
wpadłam na parę chwil i zaraz zmykam:)
Tak bywa, że rodzice mając kilkoro dzieci nie znajdują
miejsca u żadnego z nich. To smutna prawda.