To nie grypa
ani złocisty napój zwaliły go z nóg.
Siedział na ławce skulony, markotny,
gdy podszedł przyjaciel i go zapytał:
– Co u ciebie słychać?
Nie widzę tandemu ani twojej połówki.
Pękła dętka, czy wygięła się szprycha?
Piwosz tylko westchnął i machnął ręką.
- Mów, spieszę się, w domu czeka Krycha.
Milczek rad nie rad wreszcie wykrztusił:
- Żona kręci nosem i na mnie kicha.
Komentarze (108)
Kaziku, dziękując za przeczytanie,
odwzajemniam ciepłe pozdrowienia :))
Świetna ironia, pozdrawiam ciepło.
Cała przyjemność po mojej stronie :))
,:)))
Dzięki za roześmianie :)
Miła Uleńko, nie jestem wielka, mam tyko 1,60 m
wzrostu i ważę 60 kg, a Ty mając "wielkie" poczucie
humoru jesteś boska :)))
hahaha....super! wenuś jesteś wielka! :D zostawiam
uśmiech! :)))
:)
uuu... świetna ironia ;-)
dzięki Grażynko za wgląd :))
ach, jakiż z niego nieborak, biedaczysko, świetna
fraszka, serdeczności Wenuś :)
:)
:)
Halinko, dziękuję za wgląd :))
Co za oprzytomnienie przez Krychę...pozdrawiam
serdecznie, +
Witaj Weno!
to nie grypa
kicha na jednego kielicha...
Cudownego wieczorku :)