To nie grypa
ani złocisty napój zwaliły go z nóg.
Siedział na ławce skulony, markotny,
gdy podszedł przyjaciel i go zapytał:
– Co u ciebie słychać?
Nie widzę tandemu ani twojej połówki.
Pękła dętka, czy wygięła się szprycha?
Piwosz tylko westchnął i machnął ręką.
- Mów, spieszę się, w domu czeka Krycha.
Milczek rad nie rad wreszcie wykrztusił:
- Żona kręci nosem i na mnie kicha.
Komentarze (108)
waldi, bywa i tak, ale to szybko minie :))
to ja wiem dlaczego żona na mnie kicha .. mój kolega z
kopalni mawiał.. że jego żona ma zapalenie gardła
pytam dlaczego .. odpowiadał.. bo od wczoraj do mnie
się nie odzywa ..podobnie jak w twoim wierszyku ..
Fochy żony są jak grypa, która z czasem mija :))
a to ci żonka
Zmykaj kochana, tylko nie przepracuj się mrówko :)))
Pogodnej środy Wandeczko Na taki upał powinnam
zostawić chłodny a nawet lodowaty uśmiech ale wiesz że
Ciebie bardzo lubię więc zostawiam promienny i zmykam
do pracy :))))
A u mnie piękna pogoda :) Przybywaj :))))
Dziękuję za zaproszenie tylko pozbieram małe co nie co
do koszyka i przybywam :)
U mnie zanosi się na burzę :)
Wandziu, zapraszam do siebie, topole przed oknem
dostarczają sporo tlenu, drzwi balkonowe szeroko
otwarte, jest czym oddychać :)))
Dziękuje za poranne pozdrowienia i uśmiechy Ja
wieczorem uśmiecham się do Ciebie i życzę ochłody na
dzisiejszy wieczór
Pozdrawiam bardzo serdecznie Wndeczko :)
To prawda. Grypę lżej się znosi niż kichanie Zosi.
Pozdrawiam.
ja bym przytulila a nie ganila
zdarza sie ha ha
:) dziękuje pozdrowionka :)
fajne serdecznie pozdrawiam
:)))))))))) ot tak sobie :))))))Miłego Wandeczko :)