To nie grypa
ani złocisty napój zwaliły go z nóg.
Siedział na ławce skulony, markotny,
gdy podszedł przyjaciel i go zapytał:
– Co u ciebie słychać?
Nie widzę tandemu ani twojej połówki.
Pękła dętka, czy wygięła się szprycha?
Piwosz tylko westchnął i machnął ręką.
- Mów, spieszę się, w domu czeka Krycha.
Milczek rad nie rad wreszcie wykrztusił:
- Żona kręci nosem i na mnie kicha.
Komentarze (108)
Fajny z humorem wiersz:) Pozdrawiam cię Wandziu Z
uśmiechem:)
Jak kicha! to jednak...grypa?
Miłego dnia Wandziu:)
Ekstra!!! Pozdrawiam wenuszko kochana-:)
fajnie
Ja też prycham i kicham
Usmiech mam, od ucha, do ucha.:)
Pozdrawiam.)
Tekst z nutką humoru można by nawet powiedzieć, że z
życia wzięte. Tak to jest, jedna kicha, druga olewa:)
A co robi trzecia to nie napiszę bo mi nie wypada:)
Pozdrawiam:)
Świetny ironiczny wiersz, pozdrawiam
Fajnie opowiedziane, z nutką humoru;-)
ciekawy wiersz pozdrawiam
dzięki krzemanko :)
Miało być "miało być":)
Nie może być :)
:)) Jak widać kichanie bywa zaraźliwe.
Czy w siódmym wersie nie miałobyć "na który"? Miłego
dnia.
Fajna ironia z życia wzięta:-) :-) . Miłego wena48