Zawsze mnie odwiedzasz, kiedy...
Każdego dnia spoglądasz na mnie z
fotografii
opartej o brzegi zakurzonych książek.
Twój uśmiech trwa w przestrzeni tajemnicy,
kiedy ja,
wciąż dotykam twoich śladów,
ostrożniejąc na każde skrzypnięcie
drewnianej podłogi.
Ten dom jest domem umarłych, w którym
wszystko jest spełnione –
nie, nic nie jest spełnione! –
nawet cienie tworzą we wgłębieniach kątów
niesłyszalne słowa.
Zakładam płaszcz, aby znowu wyjść naprzeciw
deszczom,
gdy dochodzi do mnie twój zdławiony
szept.
Stoisz w progu taka nierzeczywista,
skłębiona –
urodzona z niczego!
Słucham uważnie, jak opowiadasz ze łzami w
oczach
o tej strasznej tęsknocie
i zimnym wietrze, który przenika do
głębi.
O tej ciszy wokół…
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (6)
Pięknie
Przyzwyczaiłam się do muzyki przy "gwiazdozbiorach" i
tak jakoś brakuje przy Twoich innych:) Pozdrawiam.
Lubię Twoje wiersze z dreszczykiem:))
Przejmujące to spotkanie z duchem kochanej osoby.
Miłego dnia.
Pięknie o tęsknocie za ukochaną osobą, pozdrawiam :)
cierpisz
Podoba sie.:)
Pozdrawiam.