Zimą
kolejne słońce wytoczyło się
nad horyzont
zatruło blaskiem
wirujące zwłoki kawek
zapach zgniłej trawy
oplótł trzewia
przywiązał do ziemi
ciężko pochylona brzoza
ma nogę starej kobiety
poszarpaną żylakami czerni
i łzy żywiczne zaschnięte
w korze
przysiadły na chwilę kruk
przy kominie zwołuje bezdomnych
by ogrzali ogony nim zaczną ucztę
autor
kasjopeja
Dodano: 2009-08-28 06:51:08
Ten wiersz przeczytano 763 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
hmmm...ciekawie napisane...pozdrawiam