ZŁUDNY ODRZUCAM SPOKÓJ
Rzucam w kąt pióro! Odpycham karty -
Szyderczo patrzą niezapisane...
Lecz się zawziąłem, dosyć mam tego,
Choć mocno pragnę - świata nie zmienię!
Sąsiada nawet, co hałas czyniąc
Niedzielę świętą zamienia w piekło...
I paru innych. - O, ten chociażby,
Gdy już coś powie - polityk jakby.
Wiążę więc nerwy na spory supeł,
Zwykłą mi tkliwość zamieniam w beton -
Zobojętniały pod przysłowiową
Idę lec gruszą. Szukając czegoś...
Gapię się w głębię gwiezdnych miraży:
Zaświeci, zgaśnie, niektóra spadnie...
Przyznaję szczerze spokój odczułem
Święty do tego. - Pod zwykłą gruszą!
Lecz gdy po czasie bliski już stopnia,
Za którym wszystko: odlot... nirwana...
Zza ciemnej chmury, jeden, zbłąkany
Grom, który znakiem złowróżbnej burzy.
Odległej wprawdzie - za cieniem sadu,
W którym próżniaczę - zobojętniały...
...A jednak w środku Coś wybudziło
Zwracając z wolna dawną wrażliwość.
Obłoków odgłos? Zdał się być błahy...
- Odgórny jednak! Powodem zatem
Ślepca opadłych łusek być mógłby,
Który znów ujrzał – świat: stary,
chory...
...Serca poruszyć, myśli... Pochwycić
Pióro kochane - pisać, co w duszy,
Jakże ułomnej... Nigdy wbrew sobie!
- O, jakże złudny ten święty spokój...
Komentarze (5)
Dobra treść, ale warsztatowo mogło być lepiej. To
jednak mniej ważne, bo przekazujesz, co czujesz...
Nieschludnie trochę, ale ciekawie...
Rozbiegany ten Twój święty spokój:)
Niby wbrew sobie, pochwyciłeś za pioro i napisałeś co
ci w duszy grało lub nie. Oj złudny ten święty
spokój...
Treść ciekawa lecz budowa niedopracowana