CHARON, ostatni wywiad
w którym wyjaśni skąd pomysł na stworzenie innego Świata
Czas nadszedł,by zdradzić pewną tajemnicę,
nim Charon zdecydował się na podróż poza
układ słoneczny, zaprosił swego narratora w
dobre miejsce, by jeszcze trochę pogadać no
i pożegnać się, na jakiś czas, a może na
zawsze. Zabrał otóż tego narratora na swą
miotłę i poszybowali, tam gdzie
niestrudzony sarmata wymyślał płyny na
nieśmiertelność. Zatroszczył się on bardzo,
uradowany, że może gościć tak znakomite
osoby. I zaraz na stole wylądowała w
kubkach zimna maślanka mrągowska, a do tego
nowe ziemniaczki okraszone zasmażaną
słoninką i cebulką z roztopionym masłem.
Goście ze zdumienia nieomal pospadali z
krzeseł, bo nie tego się spodziewali. Ale
tylko przez chwilę, bo narratorowi Charon
wszystko w prostych słowach mu wyjaśnił,
zanosząc się przy tym ze śmiechu.
Przyjacielu, rzekł do narratora, on raczył
się mamrotem, który mu nie tak dawno
podsunąłem więc wszystko zapomniał i teraz
coś innego wymyśla, co i tak kiedyś było
wymyślone.
Jakby na potwierdzenie słów Charona,
gospodarz chwalić się zaczął, że wymyśla
potrawy, odpowiednie do stanu pogody,
dzisiaj są upały, więc maślanka zimna jest
najodpowiedniejsza, gdy przyjdą straszne
mrozy, wymyśliłem inne gorące dla
rozgrzewki potrawy i wszystkie
wegetariańskie, by nie krzywdzić zwierząt,
naszych braci mniejszych.
Charonie, zaczął narrator nieśmiało, gdy
tylko gospodarz się oddalił, co Cię
skłoniło, skąd pomysł na stworzenie nowego
świata?
Charon z kieszonki wyciągnął dwie lulki,
podarunek pana Twardowskiego, zapalili ,
dobrą chwilę milczeli, narrator milczał, co
było zrozumiałe, gdyż czekał na odpowiedź,
a Charon zbierał w tym czasie wszystkie
swoje myśli.
Gdy lulki do połowy się wypaliły, Charon
zaczął swą opowieść.
Pamiętasz z pewnością ten czas, zaczął
Charon, gdy oni się już całą ludzkością
podzielili, a mnie zostawili w hoteliku bym
sobie sam jakoś radził. Ja nie miałem
wyjścia, a oni wielki błąd popełnili,
hotelik był zbyt ekskluzywnie wyposażony,
pewnie chcieli mi jakoś wynagrodzić moje
osamotnienie, i nie chodzi tu o puchowe
pościele, wykwintne jedzenie itd. Zostawili
mi całe archiwum historyczne minionego
świata, dostęp do wszystkiego co się przez
tysiące lat zdarzyło. Mnie chyba
zlekceważyli, ot jakiś Charon będzie miał
li tylko rozrywkę, tak dla zabicia
czasu.
Na początku zająłem się reporterką i
opisywaniem,co dzieje się w obu budowlach,
za ich przyzwoleniem.
Ale to mi pochłaniało tylko znikomą część
czasu, który miałem do dyspozycji.
Resztę czasu poświęcałem poznawaniu tego
byłego już świata, o którym dotychczas
miałem zupełnie blade pojęcie. Poznawałem
więc tę historię, uczyłem się różnych
języków i np. nauczyłem się szybkiego
czytania. Doszedłem do takiej perfekcji, iż
potrafiłem trzy biblie jednocześnie czytać,
podglądając jednocześnie telewizyjne
kanały, najczęściej mówiące o historii,tego
świata. Co do Biblii, uderzyło mnie
natychmiast, to że jest ich tak wiele.
Twórca Biblii był jeden, więc jedną księgę
napisał i przekazał ją ludzkości, by to co
w niej zapisane przestrzegali. A ja czytam
jednocześnie trzy naraz wydania i znajduję
w nich różne treści. I którą tu wybrać,
jako tą prawdziwą. Nijak to się rozebrać
nie dało i to była moja pierwsza
wątpliwość, która nie znaczyła jeszcze, że
chcę coś nowego wymyślić.
I tu na razie kończy się opowieść Charona,
który po spożyciu zimnej maślanki,
przegryzanej kartofelkami ze słoninką,
podparł dłonią głowę i zasnął. Nie wypadało
narratorowi mu przeszkadzać, więc i sam
zasnął przy stole. Gdy się obudzą,
niechybnie kontynuować będzie Charon swą
opowieść.
A po przebudzeniu.....?
Narrator drzemał tylko i to była bardzo
lekka drzemka, bo po jakimś czasie,
usłyszał mruczenie Charona, który bardzo
się dziwił, że tak go zmęczyła maślanka.
Owszem,pełniąc obowiązki
reportera,bywało,że kończyło się wywiad
będąc cokolwiek zmęczonym i to nie tylko z
powodu intensywnej rozmowy. Wreszcie obaj
jakby na zamówienie jednocześnie się
przebudzili, a Charon krztusząc się ze
śmiechu wyjaśnił narratorowi przyczynę ich
zmęczenia. Wiesz powiedział już trochę
poważniej, ten nasz gospodarz całe swoje
życie w tej samotni poświęcał wyszukiwaniu
płynów na nieśmiertelność, choć w jego
przypadku, uwzględniając zaistniałe
okoliczności, było to już zupełnie
niepotrzebne. Ale taką miał już naturę
odkrywcy. Wiesz, gdy tu byłem, przed moim
zamiarem wystrzelenia się w kosmos, do
pustej już flaszki dolałem mu mamrota,
wypił go i o wszystkim zapomniał ale natura
odkrywcy w nim została więc pracował nad
innymi wynalazkami, wymyślił więc tą
maślankę, której skutki wypicia właśnie
doświadczyliśmy. Wystarczy by tylko zmienił
kierunek badań, a być może przyczyni się do
nowej konstrukcji świata, bo takich
naukowców mi bardzo potrzeba.
Oparty o drzwi gospodarz się tej rozmowie
przysłuchiwał i potakując skinieniem głowy
dawał do zrozumienia, iż wie o co biega.
Charon sięgnął po następne lulki i
częstując obu pozostałych wrócił do
meritum, czyli do wątku, który tajemna moc
maślanki przerwała fundując im niepotrzebną
drzemkę.
Mówiłem ci przed drzemką o wątpliwościach
tyczących prawdziwości tej czy tamtej
wersji biblii, ot przykład pierwszy lepszy,
acz nie najważniejszy. Znasz pewnie
historię tego nieszczęśnika, zwanym Hiobem.
Założyli się władcy tamtego świata o to czy
Hiob będzie wierny szefowi prawej budowli
cokolwiek by się stało. I jedna biblia
mówi, że to szef tej prawej budowli,
skazując go na cierpienia niewyobrażalne,
badał jego wierność, ale już druga biblia
oznajmia, że tenże szef, oddał Hioba we
władanie Szatana by to on się pastwił nad
Hiobem.
Niby drobiazg, dla Hioba to nie miało
większego znaczenia, kto go torturuje,
cierpienie to samo ale dla nas oznacza
jedno, są przynajmniej dwie wersje
zdarzenia i której tu wierzyć. To odkrycie
jeszcze nie wywołało u mnie chęci
stworzenie świata odmiennego. Ale było
pewną inspiracją do badania mechanizmów nim
rządzących. I cały czas wolny od obowiązków
reportera temu zagadnieniu poświęciłem. Kto
go stworzył, to wiadomo, Szatan w tym nie
uczestniczył, był jednym z aniołów i wtedy
nie myślał nawet o jakimś buncie czy wojnie
ze Stwórcą. Badania trzeba było zacząć od
tego co działo się w Edenie, gdy już w dniu
ostatnim tworzenia, Stwórca powołał do
życia Adama i Ewę. Wszystko już było, fauna
i flora i słońce i niebo z gwiazdami,
planetami itd. I co dziwne, to w każdej z
biblii, które przeczytałem, jedynym
pożywieniem dla wszystkich były owoce i
wszelka roślinność, tak dla np. królika,
Ewy i Adama i tygrysa czy psa. O rybach nie
było tam mowy. No i jak się mi wydawało
jakiś czas byli, jakby to na ludzki język
przełożyć, szczęśliwi choć nie wiem czy tak
to odczuwali. Mówię, że jakiś czas to
obowiązywało, bo Stwórca jak myślę
postanowił ten świat ulepszyć. Nie znał
wtedy powiedzonka, że lepsze jest wrogiem
dobrego. I dopiero wtedy, ktoś wywołał bunt
wśród aniołów, a na czele tych zbuntowanych
stanął Szatan. Stwórca postanowił więc go
wykorzystać do eksperymentu. Najpierw
objaśnił Adamowi i Ewie, że z tej jabłoni
nie wolno spożywać owoców, bo będzie kara
ale nie wyjaśnił jaka. Potem wysłał Szatana
w postaci węża na drzewo by ten zaczął
kusić. I to był początek jakże ciekawego i
trzymającego w napięciu horroru, który
trwał przez tysiąclecia, aż do czasu gdy ja
przewiozłem na drugą stronę Styksu kogo
trzeba czyli wszystkich. Dobry horror to
taki, który zaczyna się trzęsieniem ziemi,
a potem ma być tylko ciekawiej. I było.
Najpierw wypędzenie z Edenu wszystkich,
łącznie ze zwierzętami, z których większość
zasmakowała w mięsie innych współbraci. Ewa
urodziła dwóch braci, z których jeden z
nich zaraz zabił drugiego. Nie będę
opisywał losów tego świata, bo jaki koń
jest, każdy widzi. Generalnie obowiązywała
zasady, aby przeżyć, trzeba kogoś zabić, by
się wzbogacić, trzeba wykorzystać innego,
słabszego. W całej historii tego świata,
jak to wyliczyli uczeni, okres pokoju czyli
względnego spokoju, to nawet pięć lat nie
trwał. Spokoju też i w niebie nie było,
wojna, tyle, że bezkrwawa, z przerwami na
współpracę trwała między Stwórcą a
Szatanem. Była bezkrwawa w tym sensie, że
tam nikt nikogo nie zabijał. To była wojna
o dusze tych na ziemi, dusze tych
zabaweczek. Opisywałem już te sprawy w
moich reportażach. Stwórca ustalił zasady i
kto je przestrzegał, trafił w końcu do
prawej budowli, a odpadki do lewej. I tak
się zabawiali, na nudę nie narzekalli.
Charon przerwał swą opowieść,sięgnął po
następne lulki, poprosił gospodarza o jakiś
napitek ale już mniej niebezpieczny od tej
maślanki. Pili i palili jakiś czas w
milczeniu, narrator chciał już zadać
następne pytanie. Nie zdążył,bo Charon znów
zaczął kontynuować swą opowieść.
Badając losy świata,szukałem jakichś
pozytywnych jego elementów, w tym morzu
nieszczęść. I znów była mi pomocna biblia,
która przekonywała, że ponad wszystko
najważniejsze jest miłosierdzie Stwórcy,
które to miłosierdzie wynagrodzi wszystkie
niedogodności tego świata.
Zrazu nie umiałem tego pojęcia
zdefiniować.
Aż przypadkiem, śledząc różne sprawy i
historie jakie się zdarzały w minionym
świecie, natknąłem się na okres
niewolnictwa, szczególnie w XVIII wieku w
Stanach Zjednoczonych, tam gdzie powstała
opowieść o niewolnikach czyli Chata wuja
Toma. Byli różni właściciele niewolników,
dobrzy i bardzo źli. Byli niewolnicy,
którzy się buntowali i najczęściej wtedy
ginęli. Byli, którzy się godzili na ten los
bo uznali, że tak już ten świat jest
skonstruowany. Moje rozważanie skupiłem na
prześledzeniu postępowania dobrych
właścicieli niewolników i tych niewolników
pogodzonych ze swoim losem. Zauważyłem, że
dobry pan dopóki niewolnik wykonywał
należycie swoje obowiązki traktował go
dobrze, miał lepsze jedzenie i spanie, nie
był bity, nawet potrafił dopuścić go do
wspólnego stołu , można powiedzieć, że
dobrze mu było. Ale jednak niewolnikiem
był, nie mógł dysponować swoim życiem i
postępowaniem, był tylko rzeczą dobrze
traktowaną. Chyba, że ten dobry pan podczas
pijatyki z innym właścicielem niewolników
sprzedał tego uległego niewolnika lub
przegrał go w karty. I już nie dbał o to
jaki los go czeka.
I wtedygdy sobie tą dobroć pana dobrze w
głowie ułożyłem, przypomniałem sobie los
biblijnego Hioba. Też dla głupiego zakładu,
może wtedy w karty grali i z nudów się
założyli, ile on może wycierpieć. Jedyna
różnica,to ta, że za swą bohaterską
wierność został sowicie wynagrodzony,
kolokwialnie mówiąc, co byś narratorze
powiedział, gdybym cię najpierw przypiekał
na rozżarzonym węglu, a potem przyłożyłbym
ci maść kojącą. Do teraz nie wiem, co było
bardziej okrutne, postępowanie władców
niewolników czy władców ludzkości.
Te spostrzeżenia zadecydowały, że
pomyślałem o próbie stworzenia świata na
innych zasadach, to znaczy takich, które
sami określą jego mieszkańcy bez ingerencji
z zewnątrz. Dlatego też postanowiłem
wyemigrować, bo pokusa wielka jest, by
zapanować nad światem, który wymyśliłem.
Przecież mając taką wiedzę, o tym co się
wtedy działo, uzupełnioną o własne
przemyśleni bez problemów stałbym się
suwerennym bogiem i mógłby tym światem
zarządzać do woli.
Nie tego chciałem, chciwy na wieczne
pochlebstwa nie jestem, dlatego emigruję.
Gdy Charon dla oddechu przerwał swą
opowieść,narrator wreszcie się dorwał do
głosu,a miał do Charona przynajmniej dwa
pytania, które mu ktoś zadał w liście
emajlowym. Charonie, czy wierzysz, że można
stworzyć inny lepszy świat i czy nie
uważasz, że ten stworzony przez Stwórcę nie
jest najwspanialszy? Zapalił Charon jeszcze
jedną lulkę, tym razem nie częstując
nikogo, tak tymi pytaniami był zafrasowany,
że nie zauważył swojej niezręczności.
Zacznę od drugiego pytania odparł Charon.
Gdybyś zapytał czy ten świat był dobry lub
zły, takie pytanie byłoby na miejscu i
każdy w zależności od jego losu jaki mu ten
świat sprezentował, mógłby właściwie
odpowiedzieć. Z pewnością ten, który był
zdrowy, piękny i bogaty powiedziałby, że to
świat dobry ale np. Jan Hus płonący na
stosie tego by nie powiedział albo ten od
urodzenia skażony śmiertelną chorobą który
niczym roślina żyje latami nie mogąc nic
powiedzieć, wyjść do ogrodu, popatrzeć na
słońce, które do tego zdrowego i bogatego
radośnie mruga. Czyli jaki świat jest, czy
dobry czy okrutny zależy od punktu
siedzenia w skrócie mówiąc. A pytanie czy
jest – był to świat najwspanialszy jest o
tyle wadliwe, że nie ma go z jakimś innym
światem porównać. Bo wyobraź sobie wybory
jakiejś miss. Staje oto jakaś piękność i
żadna inna, czy można powiedzieć, że jest
najpiękniejsza, Oczywiście nie można bo nie
można jej porównać z jakąś inną pięknością.
A teraz wracam do pytania pierwszego, czy
można stworzyć nowy inny świat. Pewnie
narratorze drogi oglądałeś film: ”Lot nad
kukułczym gniazdem”. Jest tam taka
sekwencja, w której Jack Nicholson razem z
pewnym olbrzymim Indianinem znajdują się w
jakimś pomieszczeniu z którego się nie mogą
wydostać, bo na przeszkodzie stoi im jakaś
potężna przeszkoda, chyba kilkutonowa i aby
wyjść trzeba ją usunąć. Jack był całkowicie
zrezygnowany ale Indianin spróbował ją
przesunąć. Oczywiście nie zdołał, co
sarkastycznie skwitował Nicholson, a nie
mówiłem. Na to Indianin powiedział, że
musiałem spróbować. I to jest sedno całej
sprawy. Wielu w różnych sytuacjach
próbowało dokonywać rzeczy na oko
niemożliwych, wielu przegrywało ale bywały
przypadki, że udało się dokonać rzeczy
niemożliwych, pozornie. I dlatego ja
postanowiłem iść ich śladem, może wygram,
może nie. Charon nie pozwolił narratorowi
na zadanie następnego pytania uśmiechając
się, powiedział do narratora, wiem o co
chcesz zapytać, pewnie ktoś ci je podsunął
w kolejnym emajlu. Czy Stwórca jest
wszechmogący i że wszystko potrafi, czy nie
tak miało być postawione twoje następne
pytanie zwrócił się do narratora. A ten
tylko potwierdził skinieniem głowy. Tu
jednoznacznej odpowiedzi nie mogę ci
udzielić. Początek świata jaki stworzył w
Edenie wydawał się być idealny, dlaczego
zamienił go w ziemskie piekło, czy tylko
dlatego, że chciał być wiecznie chwalony,
czy świat pełen szczęśliwości (w Edenie)
był dla niego zbyt nudny. Moim zdaniem,
gdyby zauważył, że fuszerkę popełnił,
mógłby coś zmienić. Ale nie wiem czy nie
chciało mu się, czy nie jest tak
wszechmocny.
Charonowi zostało jeszcze trochę czasu do
wyruszenia poza układ słoneczny, a że
rozmowa była dość wyczerpująca, zgromadzeni
przy stole z napitkami, tymi bezpiecznymi i
nie, postanowili zaniechać dalszych
rozważań, a co przyszłość przyniesie, nie
wiadomo. Panowie postanowili się nieco
rozprężyć.
Nim się panowie zrelaksowali dokumentnie,
Charon jakby w ostatnim momencie zwrócił
się do narratora, czemu nie pytasz o moje
ewentualne obawy o reakcję pana z prawej
budowli i czy nie boję jakichś przykrości z
jego strony, nawet tych najgorszych. Wiem,
że takie chciałeś mi zadać pytanie, więc
odpowiadam. Zdumiony narrator, tym, że
Charon czytał w jego myślach tylko
potwierdzająco skinął głową, już nieco
ociężałą. Otóż zaczął Charon, najpierw ta
myśl o konsekwencjach mego przedsięwzięcia
mnie mocno przeraziła, bo zdałem sobie
sprawę z kim mierzyć się muszę. Rozterki
spać mi nie pozwalały a i zimne poty
strachu mnie oblewały dość często. Z braku
lepszego pomysłu, prawie bezradny, strachem
podszyty zacząłem jak to miałem już w
zwyczaju szperać w historii zeszłego już
świata. I jak zwykle, przypadek sprawił, że
zacząłem śledzić w laptopie różne dzieje i
poczynania tych, którzy sprawowali władzę
nad duszami w imieniu Stwórcy, tak
przynajmniej się przedstawiali. To w
pierwszym mgnieniu oka było naturalne,
mieli kontakt ze Stwórcą bezpośredni,
wiedzieli jak należy postępować by łaski
Stwórcy zaznać. I takie zachowania albo
perswazją albo siłą bezwzględną wymuszali
na stadach owieczek oczywiście. Dalej to
dla mnie było naturalne, aż do czasu gdy
moja ciekawość zaczęła badać ich
postępowanie, zacząłem sprawdzać jak oni ci
najbliżsi Stwórcy spełniali wymogi z góry
im nadane. Okazało się rychło, że co innego
pouczać malutkich, a co innego jest własne
postępowanie. Przykładów nie będę
wymieniał, bo łatwo narratorze je
znajdziesz, gdy tylko poszperasz w księgach
,laptopie i gdzie tylko zechcesz.
Ale, żeby nie być gołosłownym, przytoczę ci
pewien dokument z czasów jak najbliższych,
i pewien fakt jak najbardziej autentyczny,
ale bez nazwisk, które tu będą ixami
zamazane.
„Najcięższe i obiektywnie niemoralne
zachowania ojca xxxxxx, potwierdzone przez
niepodważalne świadectwa, jawią się
niekiedy jako prawdziwe przestępstwa i
ukazują życie, pozbawione skrupułów i
autentycznych uczuć religijnych”.
Ten wypisek pochodzi z dokumentu
watykańskiego, z czasów przedostatniego
panującego władcy Watykanu, a odnosi się do
założyciela tzw. Legionu Chrystusa,
słynnego i z takich uczynków jak
molestowanie około trzydzieściorga dzieci,
w tym własnego syna.
A oto jeszcze inna wiadomość:
W 1993 roku papież xxxxxxx publicznie
wskazał na o. xxxxxx jako na "przewodnika,
wzór dla młodych", wcześniej był
trzykrotnie delegatem papieskim na synody
biskupów, w 2002 roku osobiście witał
papieża w Meksyku, a w 2004 roku papież
pogratulował o. xxxxxxx z okazji 60-lecia
święceń kapłańskich za jego "ogromną, hojną
i owocną kapłańską posługę".
Te dwa krótkie teksty, dotyczą tej samej
osoby, dodaję, tak dla jasności.
I żeby było ciekawiej, tenże ojciec, na
łożu śmierci w 2008 r, odmówił przyjęcia
ostatnich sakramentów, bo stwierdził, że
nigdy nie wierzył w to co głosił przez
ponad 60 lat.
I wtedy zadałem sobie pytanie, czy mam się
bać Stwórcy, skoro oni jawnie postępując
wbrew nakazom, jego się nie boją. Jeśli tak
jest, to i ja nie będę strachliwy i
spróbuję swój zamysł zrealizować.
A jak zobaczyłem te kamerki zainstalowane
przed prawą budowlą i zastępy aniołów
strzegących wejścia i wyjścia, pomyślałem
sobie, że uznali się jako oblężoną
twierdzę, do której się wejść nie da ale i
wyjście jest zabronione. Ot pomyślałem
sobie, że oni tam w tej budowli żyją
własnym rytmem i zasadami i nie obchodzi
ich co dzieje się na zewnątrz. Dlatego nie
boję się już niczego, zresztą wylatuję
niebawem.
Komentarze (26)
troilus, cieszę się, że wypowiadasz się własnym
głosem, nie ulegając psychozie tłumu, gdy wiersz jest
kiepski:)
miliena: dziękuję za informację choć nie
wymagałem.Myślę, że jest to chyba najuczciwszy sposób
Ale jak wiesz giaurem jestem i zostanę. Też niezależny
jestem od nikogo.
Jestem byłą katoliczką. Opieram się na Biblii. Nie
należę do żadnej zorganizowanej religii. Taki kościół
domowy uprawiam jak za czasów Jezusa :)
milyeno: Ja już co do siebie zdecydowałem, za wiele
lat wypracoywałem swój światopogląd i ryzyko z nim
związane, by teraz mając 70+, tchórzliwie zmykać bo
.... A że lubię wiedzieć co nieco, to i jakieś
wiadomości mam i je na swój sposób interpretuję. Jako
wychowany w katolickiej rodzinie, mało znam inne
religia, ale to ta religia dała mi argumenty by stać
się giaurem. W opowieściach Charona widać wyraźnie
dlaczego tak się stało, a i niektóre wydarzenia, któr
przytaczam są wspólne wszystkim religią
chrześcijańskim i katolickim. Tak to nazywam ogólnie,
bo nie wiem jakiego jesteś wyznania i bądź pewna że
nie jest to jakiś wybieg byś mi zdradzała.
http://allegro.pl/biblia-wujka-pismo-sw-nowy-testament
-1936-i6632537152.html#thumb/4
na początek :)
Świadkowie może też się kiedyś nawrócą :)
Myślę Troilusie, że jest spora szansa, na zmianę
spojrzenia ;)
Ja swojego nie zmienię :)
Miłego czytania :) Trzymam kciuki za Ciebie :)
Pozdrawiam :)
milyeno: nie ukrywam, że czekałem na Twój komentarz,
nie jetem tak biegły w znajomości tej czy tamtej
Biblii i nie wiem, która jest prawdiwa. Dla mnie jako
giaura jest to obojętne, jak i dla Charona. Pewne
fakty z tych źródeł zaczęrnąłem i je po swojemu
zinterpretowałem. A że wyszło zabawnie? Masz rację, na
ten świat często patrzyłbym jak na komedię, gdyby nie
tyle nieszczęść było. Już kiedyś pisałem ale powtórzę,
od czasu gdy Adaś i Ewka z raju zostali wypędzeni,
życie jednego zależy od unicestwienia drugiego. Zając
skubie trawkę by przeżyć, wilk zaraz pożre tego
zajączka bo też chce żyć i za chwilę pijany myśliwy
zabije wilka, by już nie przeżyć tylko dla zabawy. Ot
mamy różne spojrzenia na sprawy. Ale jednak przy
jednym pozostanę, zwierzątka to jednak nasi bracia
mniejsi. Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwe czytanie.
Całe archiwum świata i tylko tysiące, a nie miliony
lat?;)
Co do przekładów Biblii to podobno Wujka polecają,
najgorsza tysiąclatka. Im nowsze wydanie tym gorsze :(
Zwierzątka choć kochane nie są naszymi braćmi ;)
Ciekawi mnie w jakiej wersji jest coś powiedziane o
planetach?
Wolna wola ma zadanie sprawdzić, czy kogoś kochasz :)
Jeśli narrator czytał Biblię, to skąd jabłoń? ;)
bo będzie kara ale nie wyjaśnił jaka- przecież
wiadomo- śmierć...
Bóg wcale szatana nigdzie nie wysłał, on sam z siebie
kusił :)
Szkoda, że narrator nie wspomniał jakie zasady
obowiązują przy zabawie i skąd wie, że ktoś trafił do
prawej budowli ;)?
W historii Hioba szatan był pewien swej wygranej, a
jednak przegrał :)
Pasterze tylko takimi się przedstawiają i nimi nie
są!!! Kto nie postępuje jak Jezus nie jest pasterzem
lecz faryzeuszem :)
Kto patrzy na Boga przez pryzmat religii ten
przepadł...
Kopytkowy mieszka w Rzymie :)
To moje spojrzenie z perspektywy własnej :)
Absolutnie nie chcę urazić nikogo :)
Pozdrawiam serdecznie Autora :)
Przeczytałam z przyjemnością ten zabawny cykl losów
wszechświata!
Demono, z podziwem czytam Twój komentarz.
Muszę podpisac się w całości pod komentarzem Demony.
Nic dodać nic ująć:)
Pozdrawiam ciepło Zbyszku:)
demono: nie wybacz, tylko podziękować trzeba.
:))) wybacz gadulstwo :)
demono: Dziękuję za tak obszerną recenzję, właściwie
nic ni muszę tłumaczyć, bo wszystkie moje motywy,
przyczyny powstania tego opowiadania już sama
wyjaśniłaś. Pewnie bardziej dogłębniej niż ja sam.
Inaczej mówiąc : jak u Moliera, zrozumiałem, że "
mówię prozą".
Witaj... ten ostatni wywiad z Charonem, dla mnie
okazal sie najlepszy, tzn. nie twierdze, ze poprzednim
mam cos do zarzucenia. Tekst bogaty w przemyslenia,
charkteryzuje sie dobrze zadawanymi pytaniami....
odpowiedzi sa dla mnie jakby wedrowka i przemysleniami
autora, ktora okreslilabym jako 'moja droga do siebie'
co mam na mysli... wyczuwam tutaj ukazanie
czytelnikowi, poczatkow odkrywania wlasnych prawd
(niezmiernie osobistych a co za tym idzie waznych) nie
wiem co bylo zapalnikiem aby siegnac po owoc poznania
dobrego i zlego. Moge jedynie domyslac sie,ze byla to
jakas niezwykle wazna i moze bolesna sytuacja. Bardzo
wyraziscie oddajesz jakby pierwsze zaskoczenie, kiedy
zaczely stawac sie wyrazniejsze niektore prawdy, ktore
powoli, schodzily z piedestalu na jaki postawila je
ludzkosc. Jednoczesnie czuje wyrazny strach i obawy,
czy mozna kwestionowac, czy nie okaze sie heretykiem i
jakie moga byc konsekwencje takiego myslenia. Jako
osoba inteligentna, nie zamykasz juz raz uchylonych
drzwi, otwieraz je szeroko poprzez szukanie, badanie i
czytanie, wedrujac poprzez historie ludzkosci... gdy
zaczynaja pojawiac sie wyrazne zgrzyty i niespojnosci,
on nabiera coraz wiekszej pewnosci, ze stapa wlasciwa
droga, moglabym to porownac do wychodzenia z mroku,
dotychczasowego postrzegania i myslenia. Oczywiscie
droga ta nie jest latwa, gdyz skrajnie rozne poglady
nigdy nie sa przyjmowane z poklaskiem i u wielu nie
znajduja akceptacji. Narrator odczuwa ogromna
potrzebe, dzielenia sie tym z innymi, podejmuje proby
aby cos zmienic w otaczajacym go swiecie... uwaza ze
ludzkosc powinna ustalac wlasne zasady jak zyc bez
ingerencji z zewnatrz. Oczywiscie uczciwie przyznaje,
ze nie wie czy ludzkosc poradzilaby sobie, czy bylalby
w stanie zbudowac lepszy swiat, ale uwaza ze powinna
otrzymac taka szanse. Ta droga narratora, zostala
opisana wlasnie w tym ostatnim wywiadzie. Prawda
narrator czuje sie uwolniony od krepujacych zakazow i
nakazow z gory, ale na tym jego poszukiwania sie nie
koncza. Troilus, przyznaje ucziwie, ze zapis robi na
mnie duze wrazenie. Twoje przemyslenia sa swietna
lektura, warta polecenia. Malenka niescislosc jaka
dostrzeglam w tekscie, to te skwarki na ziemniaczkach
w wegetarianskim pozywieniu, ale to nieistotny
drobiazg w odniesieniu do calosci. Serdecznosci.
Ps. wybacz brak polskich znakow.
PLUSZ 50: W imieniu Charona przepreszam ze przydługi
wywiad. Ale miał on pierwszy i ostatni raz się
wygadać.