Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

CHARON, ostatni wywiad

w którym wyjaśni skąd pomysł na stworzenie innego Świata

Czas nadszedł,by zdradzić pewną tajemnicę, nim Charon zdecydował się na podróż poza układ słoneczny, zaprosił swego narratora w dobre miejsce, by jeszcze trochę pogadać no i pożegnać się, na jakiś czas, a może na zawsze. Zabrał otóż tego narratora na swą miotłę i poszybowali, tam gdzie niestrudzony sarmata wymyślał płyny na nieśmiertelność. Zatroszczył się on bardzo, uradowany, że może gościć tak znakomite osoby. I zaraz na stole wylądowała w kubkach zimna maślanka mrągowska, a do tego nowe ziemniaczki okraszone zasmażaną słoninką i cebulką z roztopionym masłem. Goście ze zdumienia nieomal pospadali z krzeseł, bo nie tego się spodziewali. Ale tylko przez chwilę, bo narratorowi Charon wszystko w prostych słowach mu wyjaśnił, zanosząc się przy tym ze śmiechu. Przyjacielu, rzekł do narratora, on raczył się mamrotem, który mu nie tak dawno podsunąłem więc wszystko zapomniał i teraz coś innego wymyśla, co i tak kiedyś było wymyślone.
Jakby na potwierdzenie słów Charona, gospodarz chwalić się zaczął, że wymyśla potrawy, odpowiednie do stanu pogody, dzisiaj są upały, więc maślanka zimna jest najodpowiedniejsza, gdy przyjdą straszne mrozy, wymyśliłem inne gorące dla rozgrzewki potrawy i wszystkie wegetariańskie, by nie krzywdzić zwierząt, naszych braci mniejszych.
Charonie, zaczął narrator nieśmiało, gdy tylko gospodarz się oddalił, co Cię skłoniło, skąd pomysł na stworzenie nowego świata?
Charon z kieszonki wyciągnął dwie lulki, podarunek pana Twardowskiego, zapalili , dobrą chwilę milczeli, narrator milczał, co było zrozumiałe, gdyż czekał na odpowiedź, a Charon zbierał w tym czasie wszystkie swoje myśli.
Gdy lulki do połowy się wypaliły, Charon zaczął swą opowieść.
Pamiętasz z pewnością ten czas, zaczął Charon, gdy oni się już całą ludzkością podzielili, a mnie zostawili w hoteliku bym sobie sam jakoś radził. Ja nie miałem wyjścia, a oni wielki błąd popełnili, hotelik był zbyt ekskluzywnie wyposażony, pewnie chcieli mi jakoś wynagrodzić moje osamotnienie, i nie chodzi tu o puchowe pościele, wykwintne jedzenie itd. Zostawili mi całe archiwum historyczne minionego świata, dostęp do wszystkiego co się przez tysiące lat zdarzyło. Mnie chyba zlekceważyli, ot jakiś Charon będzie miał li tylko rozrywkę, tak dla zabicia czasu.
Na początku zająłem się reporterką i opisywaniem,co dzieje się w obu budowlach, za ich przyzwoleniem.
Ale to mi pochłaniało tylko znikomą część czasu, który miałem do dyspozycji.
Resztę czasu poświęcałem poznawaniu tego byłego już świata, o którym dotychczas miałem zupełnie blade pojęcie. Poznawałem więc tę historię, uczyłem się różnych języków i np. nauczyłem się szybkiego czytania. Doszedłem do takiej perfekcji, iż potrafiłem trzy biblie jednocześnie czytać, podglądając jednocześnie telewizyjne kanały, najczęściej mówiące o historii,tego świata. Co do Biblii, uderzyło mnie natychmiast, to że jest ich tak wiele. Twórca Biblii był jeden, więc jedną księgę napisał i przekazał ją ludzkości, by to co w niej zapisane przestrzegali. A ja czytam jednocześnie trzy naraz wydania i znajduję w nich różne treści. I którą tu wybrać, jako tą prawdziwą. Nijak to się rozebrać nie dało i to była moja pierwsza wątpliwość, która nie znaczyła jeszcze, że chcę coś nowego wymyślić.

I tu na razie kończy się opowieść Charona, który po spożyciu zimnej maślanki, przegryzanej kartofelkami ze słoninką, podparł dłonią głowę i zasnął. Nie wypadało narratorowi mu przeszkadzać, więc i sam zasnął przy stole. Gdy się obudzą, niechybnie kontynuować będzie Charon swą opowieść.

A po przebudzeniu.....?

Narrator drzemał tylko i to była bardzo lekka drzemka, bo po jakimś czasie, usłyszał mruczenie Charona, który bardzo się dziwił, że tak go zmęczyła maślanka. Owszem,pełniąc obowiązki reportera,bywało,że kończyło się wywiad będąc cokolwiek zmęczonym i to nie tylko z powodu intensywnej rozmowy. Wreszcie obaj jakby na zamówienie jednocześnie się przebudzili, a Charon krztusząc się ze śmiechu wyjaśnił narratorowi przyczynę ich zmęczenia. Wiesz powiedział już trochę poważniej, ten nasz gospodarz całe swoje życie w tej samotni poświęcał wyszukiwaniu płynów na nieśmiertelność, choć w jego przypadku, uwzględniając zaistniałe okoliczności, było to już zupełnie niepotrzebne. Ale taką miał już naturę odkrywcy. Wiesz, gdy tu byłem, przed moim zamiarem wystrzelenia się w kosmos, do pustej już flaszki dolałem mu mamrota, wypił go i o wszystkim zapomniał ale natura odkrywcy w nim została więc pracował nad innymi wynalazkami, wymyślił więc tą maślankę, której skutki wypicia właśnie doświadczyliśmy. Wystarczy by tylko zmienił kierunek badań, a być może przyczyni się do nowej konstrukcji świata, bo takich naukowców mi bardzo potrzeba.
Oparty o drzwi gospodarz się tej rozmowie przysłuchiwał i potakując skinieniem głowy dawał do zrozumienia, iż wie o co biega.
Charon sięgnął po następne lulki i częstując obu pozostałych wrócił do meritum, czyli do wątku, który tajemna moc maślanki przerwała fundując im niepotrzebną drzemkę.
Mówiłem ci przed drzemką o wątpliwościach tyczących prawdziwości tej czy tamtej wersji biblii, ot przykład pierwszy lepszy, acz nie najważniejszy. Znasz pewnie historię tego nieszczęśnika, zwanym Hiobem. Założyli się władcy tamtego świata o to czy Hiob będzie wierny szefowi prawej budowli cokolwiek by się stało. I jedna biblia mówi, że to szef tej prawej budowli, skazując go na cierpienia niewyobrażalne, badał jego wierność, ale już druga biblia oznajmia, że tenże szef, oddał Hioba we władanie Szatana by to on się pastwił nad Hiobem.
Niby drobiazg, dla Hioba to nie miało większego znaczenia, kto go torturuje, cierpienie to samo ale dla nas oznacza jedno, są przynajmniej dwie wersje zdarzenia i której tu wierzyć. To odkrycie jeszcze nie wywołało u mnie chęci stworzenie świata odmiennego. Ale było pewną inspiracją do badania mechanizmów nim rządzących. I cały czas wolny od obowiązków reportera temu zagadnieniu poświęciłem. Kto go stworzył, to wiadomo, Szatan w tym nie uczestniczył, był jednym z aniołów i wtedy nie myślał nawet o jakimś buncie czy wojnie ze Stwórcą. Badania trzeba było zacząć od tego co działo się w Edenie, gdy już w dniu ostatnim tworzenia, Stwórca powołał do życia Adama i Ewę. Wszystko już było, fauna i flora i słońce i niebo z gwiazdami, planetami itd. I co dziwne, to w każdej z biblii, które przeczytałem, jedynym pożywieniem dla wszystkich były owoce i wszelka roślinność, tak dla np. królika, Ewy i Adama i tygrysa czy psa. O rybach nie było tam mowy. No i jak się mi wydawało jakiś czas byli, jakby to na ludzki język przełożyć, szczęśliwi choć nie wiem czy tak to odczuwali. Mówię, że jakiś czas to obowiązywało, bo Stwórca jak myślę postanowił ten świat ulepszyć. Nie znał wtedy powiedzonka, że lepsze jest wrogiem dobrego. I dopiero wtedy, ktoś wywołał bunt wśród aniołów, a na czele tych zbuntowanych stanął Szatan. Stwórca postanowił więc go wykorzystać do eksperymentu. Najpierw objaśnił Adamowi i Ewie, że z tej jabłoni nie wolno spożywać owoców, bo będzie kara ale nie wyjaśnił jaka. Potem wysłał Szatana w postaci węża na drzewo by ten zaczął kusić. I to był początek jakże ciekawego i trzymającego w napięciu horroru, który trwał przez tysiąclecia, aż do czasu gdy ja przewiozłem na drugą stronę Styksu kogo trzeba czyli wszystkich. Dobry horror to taki, który zaczyna się trzęsieniem ziemi, a potem ma być tylko ciekawiej. I było. Najpierw wypędzenie z Edenu wszystkich, łącznie ze zwierzętami, z których większość zasmakowała w mięsie innych współbraci. Ewa urodziła dwóch braci, z których jeden z nich zaraz zabił drugiego. Nie będę opisywał losów tego świata, bo jaki koń jest, każdy widzi. Generalnie obowiązywała zasady, aby przeżyć, trzeba kogoś zabić, by się wzbogacić, trzeba wykorzystać innego, słabszego. W całej historii tego świata, jak to wyliczyli uczeni, okres pokoju czyli względnego spokoju, to nawet pięć lat nie trwał. Spokoju też i w niebie nie było, wojna, tyle, że bezkrwawa, z przerwami na współpracę trwała między Stwórcą a Szatanem. Była bezkrwawa w tym sensie, że tam nikt nikogo nie zabijał. To była wojna o dusze tych na ziemi, dusze tych zabaweczek. Opisywałem już te sprawy w moich reportażach. Stwórca ustalił zasady i kto je przestrzegał, trafił w końcu do prawej budowli, a odpadki do lewej. I tak się zabawiali, na nudę nie narzekalli.
Charon przerwał swą opowieść,sięgnął po następne lulki, poprosił gospodarza o jakiś napitek ale już mniej niebezpieczny od tej maślanki. Pili i palili jakiś czas w milczeniu, narrator chciał już zadać następne pytanie. Nie zdążył,bo Charon znów zaczął kontynuować swą opowieść.
Badając losy świata,szukałem jakichś pozytywnych jego elementów, w tym morzu nieszczęść. I znów była mi pomocna biblia, która przekonywała, że ponad wszystko najważniejsze jest miłosierdzie Stwórcy, które to miłosierdzie wynagrodzi wszystkie niedogodności tego świata.
Zrazu nie umiałem tego pojęcia zdefiniować.
Aż przypadkiem, śledząc różne sprawy i historie jakie się zdarzały w minionym świecie, natknąłem się na okres niewolnictwa, szczególnie w XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych, tam gdzie powstała opowieść o niewolnikach czyli Chata wuja Toma. Byli różni właściciele niewolników, dobrzy i bardzo źli. Byli niewolnicy, którzy się buntowali i najczęściej wtedy ginęli. Byli, którzy się godzili na ten los bo uznali, że tak już ten świat jest skonstruowany. Moje rozważanie skupiłem na prześledzeniu postępowania dobrych właścicieli niewolników i tych niewolników pogodzonych ze swoim losem. Zauważyłem, że dobry pan dopóki niewolnik wykonywał należycie swoje obowiązki traktował go dobrze, miał lepsze jedzenie i spanie, nie był bity, nawet potrafił dopuścić go do wspólnego stołu , można powiedzieć, że dobrze mu było. Ale jednak niewolnikiem był, nie mógł dysponować swoim życiem i postępowaniem, był tylko rzeczą dobrze traktowaną. Chyba, że ten dobry pan podczas pijatyki z innym właścicielem niewolników sprzedał tego uległego niewolnika lub przegrał go w karty. I już nie dbał o to jaki los go czeka.
I wtedygdy sobie tą dobroć pana dobrze w głowie ułożyłem, przypomniałem sobie los biblijnego Hioba. Też dla głupiego zakładu, może wtedy w karty grali i z nudów się założyli, ile on może wycierpieć. Jedyna różnica,to ta, że za swą bohaterską wierność został sowicie wynagrodzony, kolokwialnie mówiąc, co byś narratorze powiedział, gdybym cię najpierw przypiekał na rozżarzonym węglu, a potem przyłożyłbym ci maść kojącą. Do teraz nie wiem, co było bardziej okrutne, postępowanie władców niewolników czy władców ludzkości.
Te spostrzeżenia zadecydowały, że pomyślałem o próbie stworzenia świata na innych zasadach, to znaczy takich, które sami określą jego mieszkańcy bez ingerencji z zewnątrz. Dlatego też postanowiłem wyemigrować, bo pokusa wielka jest, by zapanować nad światem, który wymyśliłem. Przecież mając taką wiedzę, o tym co się wtedy działo, uzupełnioną o własne przemyśleni bez problemów stałbym się suwerennym bogiem i mógłby tym światem zarządzać do woli.
Nie tego chciałem, chciwy na wieczne pochlebstwa nie jestem, dlatego emigruję. Gdy Charon dla oddechu przerwał swą opowieść,narrator wreszcie się dorwał do głosu,a miał do Charona przynajmniej dwa pytania, które mu ktoś zadał w liście emajlowym. Charonie, czy wierzysz, że można stworzyć inny lepszy świat i czy nie uważasz, że ten stworzony przez Stwórcę nie jest najwspanialszy? Zapalił Charon jeszcze jedną lulkę, tym razem nie częstując nikogo, tak tymi pytaniami był zafrasowany, że nie zauważył swojej niezręczności. Zacznę od drugiego pytania odparł Charon. Gdybyś zapytał czy ten świat był dobry lub zły, takie pytanie byłoby na miejscu i każdy w zależności od jego losu jaki mu ten świat sprezentował, mógłby właściwie odpowiedzieć. Z pewnością ten, który był zdrowy, piękny i bogaty powiedziałby, że to świat dobry ale np. Jan Hus płonący na stosie tego by nie powiedział albo ten od urodzenia skażony śmiertelną chorobą który niczym roślina żyje latami nie mogąc nic powiedzieć, wyjść do ogrodu, popatrzeć na słońce, które do tego zdrowego i bogatego radośnie mruga. Czyli jaki świat jest, czy dobry czy okrutny zależy od punktu siedzenia w skrócie mówiąc. A pytanie czy jest – był to świat najwspanialszy jest o tyle wadliwe, że nie ma go z jakimś innym światem porównać. Bo wyobraź sobie wybory jakiejś miss. Staje oto jakaś piękność i żadna inna, czy można powiedzieć, że jest najpiękniejsza, Oczywiście nie można bo nie można jej porównać z jakąś inną pięknością. A teraz wracam do pytania pierwszego, czy można stworzyć nowy inny świat. Pewnie narratorze drogi oglądałeś film: ”Lot nad kukułczym gniazdem”. Jest tam taka sekwencja, w której Jack Nicholson razem z pewnym olbrzymim Indianinem znajdują się w jakimś pomieszczeniu z którego się nie mogą wydostać, bo na przeszkodzie stoi im jakaś potężna przeszkoda, chyba kilkutonowa i aby wyjść trzeba ją usunąć. Jack był całkowicie zrezygnowany ale Indianin spróbował ją przesunąć. Oczywiście nie zdołał, co sarkastycznie skwitował Nicholson, a nie mówiłem. Na to Indianin powiedział, że musiałem spróbować. I to jest sedno całej sprawy. Wielu w różnych sytuacjach próbowało dokonywać rzeczy na oko niemożliwych, wielu przegrywało ale bywały przypadki, że udało się dokonać rzeczy niemożliwych, pozornie. I dlatego ja postanowiłem iść ich śladem, może wygram, może nie. Charon nie pozwolił narratorowi na zadanie następnego pytania uśmiechając się, powiedział do narratora, wiem o co chcesz zapytać, pewnie ktoś ci je podsunął w kolejnym emajlu. Czy Stwórca jest wszechmogący i że wszystko potrafi, czy nie tak miało być postawione twoje następne pytanie zwrócił się do narratora. A ten tylko potwierdził skinieniem głowy. Tu jednoznacznej odpowiedzi nie mogę ci udzielić. Początek świata jaki stworzył w Edenie wydawał się być idealny, dlaczego zamienił go w ziemskie piekło, czy tylko dlatego, że chciał być wiecznie chwalony, czy świat pełen szczęśliwości (w Edenie) był dla niego zbyt nudny. Moim zdaniem, gdyby zauważył, że fuszerkę popełnił, mógłby coś zmienić. Ale nie wiem czy nie chciało mu się, czy nie jest tak wszechmocny.
Charonowi zostało jeszcze trochę czasu do wyruszenia poza układ słoneczny, a że rozmowa była dość wyczerpująca, zgromadzeni przy stole z napitkami, tymi bezpiecznymi i nie, postanowili zaniechać dalszych rozważań, a co przyszłość przyniesie, nie wiadomo. Panowie postanowili się nieco rozprężyć.
Nim się panowie zrelaksowali dokumentnie, Charon jakby w ostatnim momencie zwrócił się do narratora, czemu nie pytasz o moje ewentualne obawy o reakcję pana z prawej budowli i czy nie boję jakichś przykrości z jego strony, nawet tych najgorszych. Wiem, że takie chciałeś mi zadać pytanie, więc odpowiadam. Zdumiony narrator, tym, że Charon czytał w jego myślach tylko potwierdzająco skinął głową, już nieco ociężałą. Otóż zaczął Charon, najpierw ta myśl o konsekwencjach mego przedsięwzięcia mnie mocno przeraziła, bo zdałem sobie sprawę z kim mierzyć się muszę. Rozterki spać mi nie pozwalały a i zimne poty strachu mnie oblewały dość często. Z braku lepszego pomysłu, prawie bezradny, strachem podszyty zacząłem jak to miałem już w zwyczaju szperać w historii zeszłego już świata. I jak zwykle, przypadek sprawił, że zacząłem śledzić w laptopie różne dzieje i poczynania tych, którzy sprawowali władzę nad duszami w imieniu Stwórcy, tak przynajmniej się przedstawiali. To w pierwszym mgnieniu oka było naturalne, mieli kontakt ze Stwórcą bezpośredni, wiedzieli jak należy postępować by łaski Stwórcy zaznać. I takie zachowania albo perswazją albo siłą bezwzględną wymuszali na stadach owieczek oczywiście. Dalej to dla mnie było naturalne, aż do czasu gdy moja ciekawość zaczęła badać ich postępowanie, zacząłem sprawdzać jak oni ci najbliżsi Stwórcy spełniali wymogi z góry im nadane. Okazało się rychło, że co innego pouczać malutkich, a co innego jest własne postępowanie. Przykładów nie będę wymieniał, bo łatwo narratorze je znajdziesz, gdy tylko poszperasz w księgach ,laptopie i gdzie tylko zechcesz.
Ale, żeby nie być gołosłownym, przytoczę ci pewien dokument z czasów jak najbliższych, i pewien fakt jak najbardziej autentyczny, ale bez nazwisk, które tu będą ixami zamazane.

„Najcięższe i obiektywnie niemoralne zachowania ojca xxxxxx, potwierdzone przez niepodważalne świadectwa, jawią się niekiedy jako prawdziwe przestępstwa i ukazują życie, pozbawione skrupułów i autentycznych uczuć religijnych”.
Ten wypisek pochodzi z dokumentu watykańskiego, z czasów przedostatniego panującego władcy Watykanu, a odnosi się do założyciela tzw. Legionu Chrystusa, słynnego i z takich uczynków jak molestowanie około trzydzieściorga dzieci, w tym własnego syna.
A oto jeszcze inna wiadomość:


W 1993 roku papież xxxxxxx publicznie wskazał na o. xxxxxx jako na "przewodnika, wzór dla młodych", wcześniej był trzykrotnie delegatem papieskim na synody biskupów, w 2002 roku osobiście witał papieża w Meksyku, a w 2004 roku papież pogratulował o. xxxxxxx z okazji 60-lecia święceń kapłańskich za jego "ogromną, hojną i owocną kapłańską posługę".
Te dwa krótkie teksty, dotyczą tej samej osoby, dodaję, tak dla jasności.
I żeby było ciekawiej, tenże ojciec, na łożu śmierci w 2008 r, odmówił przyjęcia ostatnich sakramentów, bo stwierdził, że nigdy nie wierzył w to co głosił przez ponad 60 lat.

I wtedy zadałem sobie pytanie, czy mam się bać Stwórcy, skoro oni jawnie postępując wbrew nakazom, jego się nie boją. Jeśli tak jest, to i ja nie będę strachliwy i spróbuję swój zamysł zrealizować.
A jak zobaczyłem te kamerki zainstalowane przed prawą budowlą i zastępy aniołów strzegących wejścia i wyjścia, pomyślałem sobie, że uznali się jako oblężoną twierdzę, do której się wejść nie da ale i wyjście jest zabronione. Ot pomyślałem sobie, że oni tam w tej budowli żyją własnym rytmem i zasadami i nie obchodzi ich co dzieje się na zewnątrz. Dlatego nie boję się już niczego, zresztą wylatuję niebawem.

autor

troilus

Dodano: 2016-12-06 11:59:18
Ten wiersz przeczytano 1404 razy
Oddanych głosów: 8
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Świat
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (26)

wielka niedźwiedzica wielka niedźwiedzica

troilus, cieszę się, że wypowiadasz się własnym
głosem, nie ulegając psychozie tłumu, gdy wiersz jest
kiepski:)

troilus troilus

miliena: dziękuję za informację choć nie
wymagałem.Myślę, że jest to chyba najuczciwszy sposób
Ale jak wiesz giaurem jestem i zostanę. Też niezależny
jestem od nikogo.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Jestem byłą katoliczką. Opieram się na Biblii. Nie
należę do żadnej zorganizowanej religii. Taki kościół
domowy uprawiam jak za czasów Jezusa :)

troilus troilus

milyeno: Ja już co do siebie zdecydowałem, za wiele
lat wypracoywałem swój światopogląd i ryzyko z nim
związane, by teraz mając 70+, tchórzliwie zmykać bo
.... A że lubię wiedzieć co nieco, to i jakieś
wiadomości mam i je na swój sposób interpretuję. Jako
wychowany w katolickiej rodzinie, mało znam inne
religia, ale to ta religia dała mi argumenty by stać
się giaurem. W opowieściach Charona widać wyraźnie
dlaczego tak się stało, a i niektóre wydarzenia, któr
przytaczam są wspólne wszystkim religią
chrześcijańskim i katolickim. Tak to nazywam ogólnie,
bo nie wiem jakiego jesteś wyznania i bądź pewna że
nie jest to jakiś wybieg byś mi zdradzała.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty


http://allegro.pl/biblia-wujka-pismo-sw-nowy-testament
-1936-i6632537152.html#thumb/4

na początek :)

Świadkowie może też się kiedyś nawrócą :)

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Myślę Troilusie, że jest spora szansa, na zmianę
spojrzenia ;)
Ja swojego nie zmienię :)
Miłego czytania :) Trzymam kciuki za Ciebie :)
Pozdrawiam :)

troilus troilus

milyeno: nie ukrywam, że czekałem na Twój komentarz,
nie jetem tak biegły w znajomości tej czy tamtej
Biblii i nie wiem, która jest prawdiwa. Dla mnie jako
giaura jest to obojętne, jak i dla Charona. Pewne
fakty z tych źródeł zaczęrnąłem i je po swojemu
zinterpretowałem. A że wyszło zabawnie? Masz rację, na
ten świat często patrzyłbym jak na komedię, gdyby nie
tyle nieszczęść było. Już kiedyś pisałem ale powtórzę,
od czasu gdy Adaś i Ewka z raju zostali wypędzeni,
życie jednego zależy od unicestwienia drugiego. Zając
skubie trawkę by przeżyć, wilk zaraz pożre tego
zajączka bo też chce żyć i za chwilę pijany myśliwy
zabije wilka, by już nie przeżyć tylko dla zabawy. Ot
mamy różne spojrzenia na sprawy. Ale jednak przy
jednym pozostanę, zwierzątka to jednak nasi bracia
mniejsi. Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwe czytanie.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Całe archiwum świata i tylko tysiące, a nie miliony
lat?;)
Co do przekładów Biblii to podobno Wujka polecają,
najgorsza tysiąclatka. Im nowsze wydanie tym gorsze :(


Zwierzątka choć kochane nie są naszymi braćmi ;)

Ciekawi mnie w jakiej wersji jest coś powiedziane o
planetach?

Wolna wola ma zadanie sprawdzić, czy kogoś kochasz :)

Jeśli narrator czytał Biblię, to skąd jabłoń? ;)
bo będzie kara ale nie wyjaśnił jaka- przecież
wiadomo- śmierć...
Bóg wcale szatana nigdzie nie wysłał, on sam z siebie
kusił :)

Szkoda, że narrator nie wspomniał jakie zasady
obowiązują przy zabawie i skąd wie, że ktoś trafił do
prawej budowli ;)?

W historii Hioba szatan był pewien swej wygranej, a
jednak przegrał :)

Pasterze tylko takimi się przedstawiają i nimi nie
są!!! Kto nie postępuje jak Jezus nie jest pasterzem
lecz faryzeuszem :)

Kto patrzy na Boga przez pryzmat religii ten
przepadł...
Kopytkowy mieszka w Rzymie :)
To moje spojrzenie z perspektywy własnej :)
Absolutnie nie chcę urazić nikogo :)

Pozdrawiam serdecznie Autora :)
Przeczytałam z przyjemnością ten zabawny cykl losów
wszechświata!

Ewa Marszałek Ewa Marszałek

Demono, z podziwem czytam Twój komentarz.

cii_sza cii_sza

Muszę podpisac się w całości pod komentarzem Demony.
Nic dodać nic ująć:)

Pozdrawiam ciepło Zbyszku:)

troilus troilus

demono: nie wybacz, tylko podziękować trzeba.

Donna Donna

:))) wybacz gadulstwo :)

troilus troilus

demono: Dziękuję za tak obszerną recenzję, właściwie
nic ni muszę tłumaczyć, bo wszystkie moje motywy,
przyczyny powstania tego opowiadania już sama
wyjaśniłaś. Pewnie bardziej dogłębniej niż ja sam.
Inaczej mówiąc : jak u Moliera, zrozumiałem, że "
mówię prozą".

Donna Donna

Witaj... ten ostatni wywiad z Charonem, dla mnie
okazal sie najlepszy, tzn. nie twierdze, ze poprzednim
mam cos do zarzucenia. Tekst bogaty w przemyslenia,
charkteryzuje sie dobrze zadawanymi pytaniami....
odpowiedzi sa dla mnie jakby wedrowka i przemysleniami
autora, ktora okreslilabym jako 'moja droga do siebie'
co mam na mysli... wyczuwam tutaj ukazanie
czytelnikowi, poczatkow odkrywania wlasnych prawd
(niezmiernie osobistych a co za tym idzie waznych) nie
wiem co bylo zapalnikiem aby siegnac po owoc poznania
dobrego i zlego. Moge jedynie domyslac sie,ze byla to
jakas niezwykle wazna i moze bolesna sytuacja. Bardzo
wyraziscie oddajesz jakby pierwsze zaskoczenie, kiedy
zaczely stawac sie wyrazniejsze niektore prawdy, ktore
powoli, schodzily z piedestalu na jaki postawila je
ludzkosc. Jednoczesnie czuje wyrazny strach i obawy,
czy mozna kwestionowac, czy nie okaze sie heretykiem i
jakie moga byc konsekwencje takiego myslenia. Jako
osoba inteligentna, nie zamykasz juz raz uchylonych
drzwi, otwieraz je szeroko poprzez szukanie, badanie i
czytanie, wedrujac poprzez historie ludzkosci... gdy
zaczynaja pojawiac sie wyrazne zgrzyty i niespojnosci,
on nabiera coraz wiekszej pewnosci, ze stapa wlasciwa
droga, moglabym to porownac do wychodzenia z mroku,
dotychczasowego postrzegania i myslenia. Oczywiscie
droga ta nie jest latwa, gdyz skrajnie rozne poglady
nigdy nie sa przyjmowane z poklaskiem i u wielu nie
znajduja akceptacji. Narrator odczuwa ogromna
potrzebe, dzielenia sie tym z innymi, podejmuje proby
aby cos zmienic w otaczajacym go swiecie... uwaza ze
ludzkosc powinna ustalac wlasne zasady jak zyc bez
ingerencji z zewnatrz. Oczywiscie uczciwie przyznaje,
ze nie wie czy ludzkosc poradzilaby sobie, czy bylalby
w stanie zbudowac lepszy swiat, ale uwaza ze powinna
otrzymac taka szanse. Ta droga narratora, zostala
opisana wlasnie w tym ostatnim wywiadzie. Prawda
narrator czuje sie uwolniony od krepujacych zakazow i
nakazow z gory, ale na tym jego poszukiwania sie nie
koncza. Troilus, przyznaje ucziwie, ze zapis robi na
mnie duze wrazenie. Twoje przemyslenia sa swietna
lektura, warta polecenia. Malenka niescislosc jaka
dostrzeglam w tekscie, to te skwarki na ziemniaczkach
w wegetarianskim pozywieniu, ale to nieistotny
drobiazg w odniesieniu do calosci. Serdecznosci.
Ps. wybacz brak polskich znakow.

troilus troilus

PLUSZ 50: W imieniu Charona przepreszam ze przydługi
wywiad. Ale miał on pierwszy i ostatni raz się
wygadać.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »