Na scenie popaprańców
natchnieniem Strachy na Lachy
kłaniam się chwilom
za banderą pusty moment
biegnę w luki ograniczeń
biegnę w drugą stronę
kobieta zza rogu
tak, pani ze spożywczaka
opłakuje beznadziejność
kilogramu krwiaka
Władek z osiedla
ten z wiecznością w butelce
Rozkłada na alkohol
Warszawe i Kielce
a ty tak poprostu
wchodząc się zapytasz
bez migawki instynktu
kto dziś zginie na ulicach
i znów ukłon chwilom
za banderą miasta złoto
uciekam w puste miejsca
sama już wiesz dokąd
kłaniam się grzesząc
przysięgam bez bicia
że popaprana
ta scena życia
Komentarze (3)
hm...na pewno nie za to ze sluchasz takiego
zespolu...po prostu wiersz ma w sobie to cos,popraw
ortografie tylko,bo troszke razi:)a reszta jak
najbardziej na tak
Oczywiście Strachy na Lachy wspaniały zespół! Ja
również go słucham! A słowa bardzo w podobnym stylu :)
ale ponieważ uwielbiam teksty Strachów to Twój wiersz
niezmiernie mi się podoba! wielki +
wymownie ,mocno i jak najbardziej na tak-poezja,ktora
sie chce czytac