Nad brzegiem...
Nad brzegiem strumienia
obmywam
krwawe rany
zakażonego serca.
Wina jak skaza,
plądruje głowę
w poszukiwaniu rozkoszy.
A ja
wpycham palce
w mózg
by wydrapać
okrutne wspomnienia.
W kącikach oczu
puchna łzy
i jak płatki
czerwonych róż
zasypują nieme oblicze.
Nad brzegiem strumienia
opłukuję twarz wodą
gorącą jak lód.
autor
Symfonia Grozy
Dodano: 2004-07-10 17:54:21
Ten wiersz przeczytano 359 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.