Nałóg
Pogrzeb ta panna miała skromny, nie było
plebsu zbyt wiele
Jak gwiazd czuwanie, jak słońca promyk
stali nad trumną w kościele
Patrząc na blask ten niepozorny, mogli
uwolnić swe żale
Przeminie dzień, jak ostrza skowyt, co
zabił ją w miejskim upale
Inna to panna teraz związana, stoi przy
słupie zdyszana
Kąpiel rozpocznie się nieustanna, zostanie
z popiołem zmieszana
Bo taki jest los, gdy ktoś dla człowieka
się staje prawie nałogiem
Życie, kochana, nie dla robaka, nie myl
włóczęgi z Twym Bogiem
Płacz tylko słychać, morze wylało, czara
się prawie dopełnia
Pająka z sieci coś przegoniło, wola się
Pana wypełnia
Narzucić mogę swoją biel ciała, oczyszczę
siebie z przewinień
Czy ona wiedziała, kiedy tam stała, że
słowo stanie się czynem
Ziemia jest płaska, moze tak myślisz,
zobaczysz, gdy wzlecisz w wyżyny
Mądrość, ma panno, to nie tylko łaska, to
symbol strapionej dziewczyny
Każdy kto wierzy, że może bez chwili
wstąpić w krąg piekła bez winy
Niech lepiej się stara pójść prosto do
nieba, nie spotka tam mojej krainy
Komentarze (2)
Troche chaotycznie pozdrawiam
Tak zawikłana Twa kraina, że nie wiem "o co kaman".
"Mądrość, ma panno, to nie tylko łaska, to symbol
strapionej dziewczyny
Każdy kto wierzy, że może bez chwili wstąpić w krąg
piekła bez winy" a tu "zaboksowałęm" na dobre.
Pozdrawiam