Nie odchodź
Modlę się, aby nic się nie zmieniło...
Kapliczko przydrożna
Pochylona od gestów pochwalnych
Wysłuchaj słów modlitwy
Wyszeptanych myślami
Serce zagubione pociesz
Wspomóż w zszywaniu szwów
Pękającej rozpaczliwie miłości
Niech ta, którą kocham, zostanie
Budzi się rankiem ze mną
Żegna mnie na do widzenia
I wita pocałunkiem
Szepce nocą zaklęcia
Dniem astry stawia na stole
Ręką gorącą gładzi moją skołataną głowę
Herbatę ze mną pije wieczorem
Gdyby odejść miała ode mnie
Słońce zblednie na niebie
Bez jej blasku zamrze ziemia
A nawet gdyby kiedyś wróciła znowu do
mnie
Nic nie będzie już takie jak było
Świątku wiatrem smagany
Powstrzymaj ją od kroku nierozważnego
I uchroń od wszystkiego złego
Wybaczyć można wszystko, tylko życie będzie biegło już nowym torem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.