Spocząć...
a może by tak spocząć...
Powoli usycham, staję się
kruchą istotą nietrwania,
liściem jesiennym,
popiołem wśród bieli,
rozdrożem.
Powoli się tracę, i gubię,
i czuję, że znaczyć zacząłem
niewiele...
Po cichu zanikam, wypalam
jak świeca włożona
w kaganek.
Po cichu przygasam,
ostygam z ciepłoty ciała,
przegrywam rozdanie ostatnie
i pierwsze...
autor
Adnotacje
Dodano: 2005-06-26 00:08:57
Ten wiersz przeczytano 517 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.