Spoglądają na mnie umarli
Kamienne płyty porośnięte mchem,
zapomniane.
Dostrzegam napis: „Tu leży (…). Żyła (…)” –
dalej – urwane w połowie zdania. Zatarty
ślad.
Uśmiechnięta kobieta wpatruje się we mnie z
czarno-białej fotografii,
wodzi za mną namiętnym wzrokiem, kiedy
mijam jej grób.
Obok, na trawie
leży zwiędnięty pęk białych melancholii.
Ogarnia mnie chłód.
Kto tak cicho do mnie mówi? Nie, nie mówi
nikt,
to wiatr przemyka po bezlistnych gałęziach
kasztanów i deszcz coraz bardziej nasącza
korzenie.
Odbijają się w kałużach natrętne mary,
jakieś senne widziadła szarego dnia.
Zamykam oczy – widzę je,
otwieram – są tuż nade mną – potargane i
skłębione od wewnętrznego ruchu.
Ogarnia mnie dreszcz.
Kto tak cicho do mnie szepcze? Nie, nie
szepcze nikt,
to liście przesuwają się po wilgotnym
asfalcie alei i deszcz coraz bardziej
nasącza
ziemię.
Kolejna nagrobna płyta, za nią –
następna.
Grób dziecka,
cały rząd dziecięcych grobów z
wyrzeźbionymi rączkami skierowanymi do
góry,
jakby chciały się wyrwać,
wyszarpnąć z wiecznego cienia.
Ogarnia mnie lęk.
Kto tak cicho łka? Nie, nie łka nikt,
to matka tuli do piersi syna z
przestrzeloną skronią i deszcz coraz
bardziej skapuje
z jej kamiennych oczu na jego twarz.
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (6)
Niesamowity klimat wiersza.
Slowa, bardzo sugestywne, slychac, szepty, lkania,
wypowiadane cicho, slowa.
Wiersz na TAK.
Pozdrawiam Arsis.
piękny wiersz.
Spoglądają zza światów, czasem nie mają nic innego do
robienia.
Piękny wiersz!
to liście /przesuwają się/ czytam sobie pełzają.
Pozdrawiam :)
piękny, przejmujący. Wato było wgryźć się w jego
treść.
bardzo, bardzo, bardzo piękny wiersz, i wzruszający
"zwiędnięty pęk białych melancholii" świetne