Wzrokoszok
Kiedy pierwszy promyk słońca,
błysnął przez zasłony.
Zobaczyłem leżącego (jego)
obok mojej żony.
Tak to mną wstrząsnęło,
serce jak młot wali,
że miłością wielcy,
a prawdą tak mali.
Zgrzytnąłem zębami,
sięgam do kredensu.
Szukać zagrychy,
chyba nie ma sensu.
Więc jej wygarnąłem,
co widziałem z rana
ile będzie się jątrzyła
rozdrapana rana.
Chodź i zobacz mój głuptasie...
lustro palcem pokazała,
kto sam siebie nie poznaje,
idiotą się staje
autor
karl
Dodano: 2019-04-01 10:55:08
Ten wiersz przeczytano 783 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
:)) Dobrze miec czuwajaca nad wszystkim zone.
Ubawiles, ze hej :)
Talentu i wyobraźni Ci nie brakuje. Pozdrawiam.
Piękny refleksyjny wiersz :)
Piękny refleksyjny wiersz :)
Bardzo fajny dowcipny wiersz, tylko w czwartym
wersecie - zmieniłbym "swojej" na "mojej" - bo jest
troszeczkę mylące. Ale - w sumie to pryszcz
techniczny, a wiersz fajny i żartobliwy.
Pozdrawiam serdecznie:)
:) No tak.
Pozdrawiam.
:)))))))))))
... i popadłam w zamyślenie...
Oj Ty głuptasie. Za nim oskarżysz zapytaj. :)
No i pomyśl gdyby Ci żona tego nie
uświadomiła...pozdrawiam wiosennie :)
Super :))) Nie powiem zaskoczyłes :)
Pozdrawiam serdecznie :)
A to fajne. Mnie na razie tak się nie zdarza, może
dlatego, że jestem sama? Pozdrawiam.
Rozbawiłeś.
:)), nieźle.
Pozdrawiam :)
:)), nieźle.
Pozdrawiam :)
Uśmiechnięty wiersz :)
Serdecznie pozdrawiam :)