Eutanazja
noc bezsenna
końca lęku nie widać
dzień oczekiwany
ulgi nie przyniesie
strach kompanem
i ojcem mej drogi
dalej kroczyć po niej nie sposób
ból kochanek
pieszczot nie oszczędza
ciało wykrzywia
w rozkoszy grymasie
świadomość zatracić
we śnie błogowiecznym
bramę cierpienia wreszcie zatrzasnąć
...godnie odejść...
Komentarze (4)
Trudny i zarazem ciekawy temat poruszasz wierszem,
doskonale czytelnikowi podany, po przeczytaniu nie
idzie się dalej jak po innych wierszach, długo tu
siedziałam, rozmyślałam nad sensem filozofii i
ludzkiego podejścia do życia i śmierci.
Ciekawy i kontrowersyjny temat poruszasz w swoim
wierszu. Mysle ze Twoj cel zostal osiagniety. Przekaz
plynacy z wiersza jest zrozumialy i czytelny.
szczęścia również chodza parami - dwa udane (tzn
takie, które wywołują u Wiwerna pomruki rozkoszy,
jednym "słowem" IMO) liryki.
ładnie napisane no i... głęboka ta studnia, że aż
strach. Czyż nie lepiej z własnej woli, z własnej
odwagi, nawet z własnej głupoty umrzeć, niż li z
boskiego kaprysu?
sen błogowieczny...podoba się