Rozgałęzianie perspektywy
Gdy śnię o lesie, zamieniam się w
drzewo.
Czytam topografię nieczytelnych ścieżek,
pochylam się, rozmawiam z liśćmi,
rozczesuję włosy trawom.
Lubię ciszę.
Ta to dopiero gaduła - wszystkich
przekrzyczy.
I wszystko wie najlepiej.
Kiedy przychodzi deszcz - płaczę.
Przytulam głowę do samotnej sosny.
Gdy budzi się słońce,
wyrastają nam w butach uśmiechnięte
kwiaty.
W nocy zajmuję się duszoznawstwem:
moralnością jemioły,
płaczliwością wierzby,
jąkalstwem echa.
Na starość stałem się sentymentalny.
Coraz bardziej nie chce mi się budzić.
Komentarze (181)
"W nocy zajmuję się duszoznawstwem:
moralnością jemioły,
płaczliwością wierzby,
jąkalstwem echa."
Znam ludzi, którzy zajmują się duszoznawstwem w dzień,
nie w nocy, wręcz czują się stworzeni do wołania z
ambon i umoralniania innych, choć sami dalecy są od
świętości, ale uważają, że mają prawo codziennie
umoralniać innych, a nawet budować stos kamieni w imię
swojej umoralniającej "miłości".
Pozdrawiam, życząc dobrego dnia Arku.